niedziela, 4 grudnia 2016

Czas Adwentu - czas nadziei

Za nami już kolejny rok liturgiczny, który zakończyliśmy mszą święta i adoracją, wdzięczni Panu Bogu za otrzymane od Niego dobra i łaski. Niech nas umacnia w dobrych postanowieniach ten czas, który już od tygodnia przeżywamy w Kościele - czas adwentu.
Adwent z łac. adventus - oznacza przyjście. Wierni Kościoła katolickiego oczekują na powtórne przyjście Pana Jezusa, przygotowując swoje serce na to wydarzenie. Adwent jest czasem nadziei i wielką szansą na odnowienie relacji z Panem Bogiem. Przez pokorę Maryji uczy nas jak być gotowym każdego dnia na Jego przyjście. 
Sam Jezus zachęca nas do wiernego czuwania na modlitwie: "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe". (Mt 26,41); oraz "Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny". (Mt 25,13). Niech ten czas wyda dobre owoce naszego nawrócenia. Niech stanie się przykładem i mobilizacją dla innych poszukujących Boga.
Maryja, która w radości i pokoju znosiła wszelkie uciski i przeszkody, jest dla nas umacniającym wzorem w chwilach zwątpienia i niepokoju. Jej macierzyńska dobroć i troska o zbawienie dusz ludzkich, świeci jak latarnia morska na wzburzonych falach naszych słabości. Któż może oprzeć się tej matczynej dobroci i czułemu słowu, które kieruje do nas Najświętsza Maryja: "Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie..." (J 2,5). Jej obecność jest pokrzepieniem a jednocześnie wzorem posłuszeństwa i pokory. Tak niewiele trzeba - być gotowym - to znaczy przyjąć Słowo  Boże do swojego serca, żyć tym słowem i w każdym człowieku szukać spojrzenia Boga. Być gotowym - to być zanurzonym w Miłosierdziu Bożym i jednocześnie być jego odzwierciedleniem, to być miłosiernym. 

Bądź uwielbiona
Maryjo Oczekująca,
mrok mego serca światłem rozświetlająca.
Pokory mnie ucząca
obecnością swoją krzepiąca,
zawsze wspierająca...
do modlitwy zachęcająca .....
wiarę umacniająca......
Matko miłująca
Nadzieję rodząca.
Amen


https://www.youtube.com/watch?v=C6_V6_V0iYQ
"W tym świętym czasie oczekiwania...."

środa, 26 października 2016

Adoracja z Maryją

Serdecznie zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału w spotkaniu z żywym Jezusem, uobecnionym w Najświętszym Sakramencie.
Nie może ciebie zabraknąć. Jezus czeka również na ciebie. Porzuć swoje troski i zmartwienia i przyjdź na to spotkanie. On da ci wszystko czego potrzebuje twoja dusza - zatroszczy się o wszystko - tylko przyjdź i oddaj Bogu chwałę, dziękując Mu za wszystko co masz.
Przy boku Maryji, razem z nami uwielbij Boga - dawcę życia, pokoju i miłości.

Msza Święta z adoracją, uwielbieniem i indywidualnym błogosławieństwem - piątek 28 października 2016, wyjątkowo o godzinie 20.00.

Zaprasza Wspólnota Marana Tha w Wejherowie.


piątek, 23 września 2016

Msza Święta z Adoracja 30 września 2016.

Już za tydzień odbędzie się pierwsza w tym roku katechetycznym Msza Święta z adoracją, modlitwą uwielbienia oraz indywidualnym błogosławieństwem. Serdecznie zapraszamy wszystkich członków wspólnoty Marana Tha, Adoracji, Szkoły Biblijnej, przyjaciół i sympatyków ale przede wszystkim tych, którzy chcą odnowić relację z Bogiem. Tych którzy czują się osamotnieni, zranieni, opuszczeni, jak i tych co żyją w przyjaźni, radości i zadowoleniu. Każde serce wielbiące Pana otrzyma potrzebnych łaska w mocy Ducha Świętego.
Zapraszamy każdego! Ciebie również!


niedziela, 18 września 2016

Katecheza Ks. Andrzeja Kowalczyka dla wspólnoty Marana Tha

17. HIERARCHIA. WIERNI ŚWIECCY I ŻYCIE KONSEKROWANE (KKK, str. 218-232) 

Modlitwa
Kościół jest rzeczywistością zarazem duchową i widzialną; duchową, ponieważ należą do niego dusze osób zbawionych oraz przebywających w czyśćcu; jest widzialną, ponieważ obejmuje osoby ochrzczone będące w jedności z biskupem Rzymu. Kościół jako widzialny lud Boży musi posiadać widzialną władzę. Władza w Kościele nazywa się hierarchią. Nie jest ona wybierana w sposób demokratyczny, to znaczy przez ogół członków Kościoła. Zobaczmy skąd się bierze władza w Kościele, ale przede wszystkim jak powstał sam Kościół.
Przeczytajmy Mt 10,1-16. Dwunastu apostołów to nowy lud Boży powołany przez Jezusa w miejsce dwunastu pokoleń Izraela.
Przeczytajmy Mt 16,13-20. Co wynika z tego tekstu? [Jezus miał zamiar założyć Kościół i przewidział apostoła Szymona na jego widzialną głowę]. Czego symbolem są klucze? [symbolem władzy]. Co to znaczy „Na tobie zbuduję Kościół mój”? [Tam gdzie Piotr, tam Kościół].
Przeczytajmy Mt 28,16-20 (Rozesłanie apostołów na cały świat). Czy apostołowie poszli nauczać z własnej woli? [zostali posłani]. Jezus ich posyła i obiecuje, że będzie z nimi zawsze (oraz z ich następcami).
Kiedy Jezus tą obietnicę realizuje? Patrz J 21,15-17 [po swoim zmartwychwstaniu]. A zatem, od kogo pochodzi władza w Kościele? [Od Jezusa za pośrednictwem apostołów]. Następcami apostołów są biskupi. Zastępcą Jezusa jest każdy następca Piotra, czyli biskup Rzymu. Tylko ktoś, kto jest posłany przez biskupa będącego w jedności z papieżem może spełniać w Kościele funkcję nauczycielską lub kierowniczą.
Przeczytajmy punkt 875 str. 219.
Co jest pierwszym obowiązkiem władzy w Kościele, czyli obowiązkiem biskupów? (Patrz Mt 28,16-20). 
Aby Urząd Nauczycielski Kościoła mógł dobrze wypełnić zadanie głoszenia Ewangelii i nauczania ludu Bożego, Jezus Chrystus obdarował  następcę św. Piotra charyzmatem nieomylności w sprawach wiary i moralności. 
Stopnie hierarchiczne w Kościele. Dzieje Apostolskie mówią o biskupach, prezbiterach i diakonach. Są to zasadniczo „posługi”, które otrzymuje się na mocy święceń (modlitwa z nałożeniem rąk przez biskupa). Inne urzędy czy posługi nie łączą się ze specjalnymi święceniami. Do nich należą: kardynał, arcybiskup (zwierzchnik metropolii obejmującej zwykle trzy diecezje, ale nie posiada on rzeczywistej władzy nad diecezjami metropolii poza własną), biskup pomocniczy (sufragan), wikariusz generalny (zastępca biskupa ordynariusza), oficjał (przewodniczący sądu kościelnego), dziekan (przełożony nad dziesięcioma parafiami), proboszcz (zarządca parafii), wikariusz (pomocnik proboszcza). Tytuły honorowe nadawane kapłanom pełniącym wysokie urzędy w Kościele lub za szczególne zasługi są następujące: infułat (nadaje papież), prałat (nadaje papież), kanonik (nadaje biskup). Kiedyś kanonicy stanowili radę biskupa, która nazywała się kapitułą. Kapłan pełniący jakiś wyższy urząd w Kościele lub posiadający tytuł honorowy posiada prawo do noszenia specjalnego stroju. 
Skąd się wzięły w Kościele zakony? Przeczytajmy punkt 918. Co to są rady ewangeliczne? [Radami ewangelicznymi są: ubóstwo, czystość i posłuszeństwo]. 
Wierni świeccy powinni razem z hierarchią i osobami konsekrowanymi czuć się odpowiedzialni za Kościół i współpracować ze swoimi pasterzami według charyzmatu, jaki otrzymali, w dziele wzrostu wspólnoty kościelnej.

Czy pomyślałeś, jak mógłbyś być użyteczny Kościołowi, do którego Cię Chrystus powołał?
Modlitwa

niedziela, 11 września 2016

Rozpoczęcie nowego roku katechetycznego 2016/2017

Drodzy przyjaciele i współbracia wspólnoty Marana Tha,
Z przyjemnością informuję że po przerwie urlopowej, od przyszłego piątku tj. 16 września 2016  -  rusza kolejny etap naszych wspólnych spotkań.

Z radością pragniemy przywitać nowego opiekuna ks. Wojciecha Niemczyka,  otrzymanego z Bożej Łaski  i na wspólny pożytek Kościoła powszechnego, życząc Jemu i nam obfitości łask, błogosławieństwa Bożego i nieustannej opieki Maryi naszej Matki.
Byśmy w pokorze służyli sobie wzajemnie i innym, a wspólne spotkania były umocnieniem, pokrzepieniem i odpowiedzią dla szukających Boga. Niech nasze serca zapłoną Ogniem Miłości Bożej do tego by móc naśladować Jezusa - Prawdę Jedyną w drodze do świętości.

Nasze spotkania będą się odbywały w pierwszy i trzeci piątek każdego miesiąc w salce parafialnej przy Konwikcie o stałej godzinie , czyli o 19:00. Natomiast msza święta z adoracją i modlitwą uwielbienia zawsze w ostatni piątek miesiąca również w Konwikcie o 19:00.
W razie nagłych i nieoczekiwanych zmian zostaniecie drodzy bracia i siostry poinformowani w kolejnej wiadomości.

SPOTKANIA FORMACYJNE:
I i III piątek miesiąca
Ostatni piątek miesiąca - Msza święta z adoracją i modlitwą uwielbienia.

Serdecznie zapraszamy.

wtorek, 19 lipca 2016

Najświętsza Maryja Panna z Góry Karmel

Choć uroczystość Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel obchodziliśmy w sobotę tj. 16 lipca, to warto wspomnieć dla przypomnienie, a dla tych co nie wiedzą do informacji, historię i obietnice jakie dała Matka Boża św. SZYMONOWI STOCK w objawieniu w nocy z 15 na 16 lipca 1251 r. 
Z powierzenia swojego Syna, Maryja jest Matką każdego z nas i pragnie przytulać każdego z nas. Miejmy odwagę przyznawać się do Niej, jak Ona to czyni a na znak naszej wierności stańmy się świadkami i przywdziejmy szkaplerz święty, który jest znakiem Jej miłości do nas i zarazem znakiem oddania się pod Jej wolę.

Zachęcam do krótkiej poniższej lektury.





Najświętsza Maryja Panna z Góry Karmel i Szkaplerz Karmelitański

Dnia 16 lipca 1251 r. święty Szymon Stock otrzymuje najbardziej niezwykły znak zbawienia, jaki kiedykolwiek był dany człowiekowi.

Pewnego dnia podczas spaceru po ulicach Rzymu spotkali się trzej oddani słudzy Pana. Jednym z nich był Dominik de Guzmán, który poszukiwał właśnie ludzi do zakładanego przez siebie zakonu kaznodziejów, nazwanego później zakonem dominikańskim. Drugim był Franciszek z Asyżu, który nie tak dawno zgromadził wokół siebie grupę ludzi mających służyć tej, którą zwał Panią Biedą. Trzecim był ojciec Angelo, pochodzący z daleka, z góry Karmel w Palestynie, wezwany do Rzymu ze względu na sławę kaznodziei. Wszyscy trzej, oświeceni przez Ducha Świętego, rozpoznali się nawzajem i w czasie rozmowy wygłosili wiele przepowiedni. Święty Angelo przepowiedział na przykład stygmaty, którymi Bóg miał dotknąć świętego Franciszka. Święty Dominik przepowiedział: "Pewnego dnia, bracie Angelo, Najświętsza Maryja Panna obdarzy Twój zakon darem, który będzie znany jako Brązowy Szkaplerz, a mojemu zakonowi kaznodziejów podaruje kult Różańca. I przyjdzie czas, w którym zbawi Ona świat poprzez ów Różaniec i szkaplerz". 
Na miejscu tego spotkania zbudowano kaplicę, która po dziś dzień istnieje w Rzymie. (1)

Matka i ozdoba Karmelu

To właśnie na słynnej górze Karmel na wybrzeżu palestyńskim Prorok Ognia - Eliasz, dostrzegł niewielką chmurkę, która w okresie wielkiej suszy zapowiadała ożywczy deszcz mający spaść na wysuszoną ziemię. Dzięki nadnaturalnej intuicji poznał, że ta zwykła chmura o kształcie stopy symbolizuje ową błogosławioną Niewiastę, zapowiedzianą później przez proroka Izajasza ("Oto Dziewica pocznie i wyda na świat Syna"), tę, która będzie Matką Zbawiciela. Z Jej dziewiczego łona miał wyjść Ten, który obmywając swoją krwią ziemię wysuszoną przez grzech, otworzy ludziom bramy łaski. 
Wedle tradycji z następców Eliasza wziął początek zakon karmelitów, dla którego Najświętsza Maryja jest Matką i ozdobą, wedle słów Izajasza "Chwała Libanu dana jest jej, ozdoba Karmelu i Saronu" (Iz 35,2). 
Pustelnicy z góry Karmel z Palestyny udali się do Europy i osiedlaliw różnych krajach, między innymi w Anglii, gdzie żył św. Szymon Stock.

Szymon Stock: szlachcic i święty

Szymon urodził się w roku 1165 w zamku Harford w hrabstwie Kent w Anglii, w odpowiedzi na żarliwe modlitwy o potomka pobożnych małżonków, którzy łączyli w sobie najwyższe szlachectwo z cnotą. 
Jeszcze przed narodzinami matka poświęciła go Najświętszej Maryi Pannie. W podzięce za szczęśliwe rozwiązanie i prosząc o szczególną opiekę dla synka, jego matka, zanim po raz pierwszy go nakarmiła, ofiarowała go Matce Boskiej, odmawiając na kolanach Ave Maria. Chłopiec już bardzo wcześnie nauczył się czytać. Idąc za przykładem swoich rodziców, zaczął odmawiać Koronkę do Najświętszej Maryi Panny, a później również Psałterz. W wieku siedmiu lat rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu w Oksfordzie, osiągając tak dobre wyniki, że zaskoczył tym samych profesorów. W tym samym czasie został także dopuszczony do Komunii Świętej i ofiarował swoje dziewictwo Najświętszej Maryi Pannie. 
Z powodu zawiści starszego brata i słuchając wewnętrznego głosu, który nakłaniał go do porzucenia świata, w wieku 12 lat opuścił dom rodzinny i znalazł schronienie w lesie, gdzie żył odtąd w całkowitym odosobnieniu przez 20 lat, poświęcając się modlitwie i pokucie.

Zakon Karmelitów

Matka Boża wyjawiła mu swoje pragnienie, aby przyłączył się do pewnych mnichów, którzy mieli przybyć do Anglii z góry Karmel w Palestynie, "przede wszystkim dlatego, że mnisi ci w szczególny sposób oddali się Matce Boga". Szymon opuścił więc swoją samotnię i będąc posłusznym nakazom Nieba, odbył studia teologiczne, po czym przyjął święcenia kapłańskie. Poświęcił się głoszeniu kazań, aż do chwili, gdy w roku 1213 przybyli ojcowie karmelici. Wówczas mógł już przywdziać habit zakonny w Aylesford. 
W 1215 r. sława cnót Szymona dotarła do uszu św. Brokarda, Generała Łacińskiego Zakonu Karmelitów. Zechciał on, aby Szymon został jego pomocnikiem w kierowaniu zakonem. W 1226 r. mianował go Generalnym Wikariuszem wszystkich prowincji europejskich. 
Święty Szymon musiał stawić czoło prawdziwej nawałnicy skierowanej przeciwko karmelitom w Europie, jaką rozpętał szatan poprzez ludzi zwanych zelotami - gorliwymi w przestrzeganiu prawa kościelnego. Chcieli oni za wszelką cenę, używając różnego rodzaju pretekstów, zlikwidować Zakon Karmelitów. Jednakże Ojciec Święty wydał bullę, w której ogłosił, że istnienie zakonu jest zgodne z prawem i z dekretami Soboru Laterańskiego, a także zezwolił zakonnikom na kontynuowanie dzieła zakładania nowych fundacji w Europie. 
W 1237 r. święty Szymon wziął udział w Kapitule Generalnej Zakonu w Ziemi Świętej. Podczas następnej Kapituły, w roku 1245, został wybrany szóstym Przeorem Generalnym Karmelitów.

Wielka Obietnica: nie zaznasz ognia piekielnego

Bulla papieska złagodziła chwilowo gniew wrogów zakonu, ale nie ugasiła go całkowicie. Po pewnym okresie względnego spokoju prześladowania rozpoczęły się z jeszcze większą mocą. 
Pozbawiony wsparcia, święty Szymon zwrócił się do Najświętszej Maryi Panny z całą goryczą, jaka przepełniała jego serce, prosząc Ją o sprzyjanie jego zakonowi, tak doświadczonemu przez los, i błagając o zesłanie jakiegoś znaku świadczącego o przymierzu łączącym zakon z Maryją. 
Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli (2), wedle jego własnej relacji, jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi: 
"Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".(3) 
Ten niezwykły dar został natychmiast rozpowszechniony wszędzie tam, gdzie znajdowały się siedziby karmelitów i poświadczony licznymi cudami, które za jego sprawą dokonały się w wielu miejscach i doprowadziły w końcu do zamilknięcia przeciwników Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. 
Święty Szymon miał również dar języków. Dożył późnej starości, osiągając wyżyny świętości i dokonując wielu cudów. Oddał swoją duszę Bogu 16 maja 1265 r.

Przywilej Sobotni: Wyzwolony z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci

Oprócz tego szczególnego zapewniania o zbawieniu dla noszących Szkaplerz, Matka Boża udzieliła innej obietnicy, znanej jako Przywilej Sobotni. 
W następnym stuleciu, 3 marca 1322 r. ukazała się papieżowi Janowi XXII, obwieszczając tym, którzy będą nosić Jej Szkaplerz: "Ja, Wasza Matka, zejdę w cudowny sposób do czyśćca w następną sobotę po waszej śmierci, obmyję was z win i zabiorę was na świętą górę wiecznego żywota".(4) 
Jakie są więc obietnice Matki Bożej dla noszących Szkaplerz?

1. Kto w chwili śmierci będzie miał na sobie Szkaplerz, nie zazna ognia piekielnego.

Co chciała przez to powiedzieć Matka Boża? Po pierwsze, składając swoją obietnicę, Maryja nie chciała powiedzieć, że osoba, która umrze w grzechu śmiertelnym, dostąpi zbawienia. Śmierć w grzechu śmiertelnym oznacza wieczne potępienie. 
Obietnicę Maryi można bez wątpienia zinterpretować w następujący sposób: "kto w chwili śmierci będzie miał na sobie Szkaplerz, nie umrze w grzechu śmiertelnym". Aby to wyjaśnić, Kościół bardzo często dodaje do obietnicy słowo "nabożnie": "ten, kto umrze nabożnie, nie zazna ognia piekielnego". (5)

2. Matka Boża uwolni z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci tego, kto nosił Szkaplerz.

Aby móc skorzystać z Przywileju Sobotniego, dzięki któremu według słów matki Bożej Ona uwolni z czyśćca duszę do najbliższej soboty po śmierci, należy: 
- nosić Szkaplerz i zachowywać czystość stosownie do stanu; 
- odmawiać codziennie wybrana wcześniej modlitwę, na przykład: "Pod Twoją obronę", "Witaj Królowo" itp.
Jeśli będziemy postępować wiernie wedle słów Matki Boskiej, Ona tym bardziej wiernie dotrzyma swej obietnicy, jak ukazuje to następujący przykład: 
W czasie misji w kościele pewien młodzieniec, dotknięty Łaską Bożą, porzucił złe życie i przywdział Szkaplerz. Po pewnym czasie ponownie popadł w złe obyczaje i ze złego stał się jeszcze gorszym. Lecz mimo tego zachował Szkaplerz. 
Najświętsza Dziewica, Matka zawsze miłościwa, sprowadziła na niego ciężką chorobę, podczas której we śnie młodzieniec ujrzał siebie samego przed Sądem Boskim, który za złe uczynki skazał go na wieczne potępienie. 
Na próżno nieszczęsny przed Najwyższym Sędzią powoływał się na fakt posiadania i noszenia Szkaplerza Najświętszej Matki. 
- A gdzie są obyczaje, które byłyby godne tego Szkaplerza? - zapytał go Bóg. 
Nie wiedząc, co odpowiedzieć, nieszczęśliwy zwrócił się wówczas do Matki Boskiej. 
- Ja nie mogę odwołać tego, co postanowił mój Syn - odpowiedziała Maryja 
- Ależ Pani, wykrzyknął młodzieniec, ja się zmienię. 
- Obiecujesz? 
- Tak. 
- A zatem żyj. 
W tej samej chwili chory obudził się i przerażony tym, co zobaczył i usłyszał, ślubował, że będzie odtąd z powagą nosił Szkaplerz Maryi. I rzeczywiście, wyzdrowiał i wstąpił do Zakonu Premonstratensów (Norbertanów). Po życiu pełnym budujących uczynków oddał swą duszę Bogu. Tak głoszą kroniki tego zakonu(6).

Szkaplerz i Fatima

Czy Szkaplerz ma jakiś związek z Fatimą? 
Po ostatnim objawieniu się Matki Bożej w Grocie Iria ukazały się oczom pastuszków różne sceny. W pierwszej z nich Matka Boska Różańcowa pojawia się u boku św. Józefa, trzymając Dzieciątko Jezus. W następnej Maryja ukazuje się jako Matka Boska Bolesna u boku Pana Naszego Jezusa Chrystusa przygniecionego boleścią w drodze na Kalwarię. Wreszcie Matka Boska Chwalebna, koronowana na Królową Nieba i Ziemi, pojawia się jako Matka Boska Karmelu, trzymająca w dłoniach Szkaplerz. 
- Dlaczego zdaniem siostry Matka Boska ukazała się w tej ostatniej scenie, trzymając Szkaplerz? - zapytano Łucję w 1950 r. 
- Dlatego, że Matka Boża chce, abyśmy wszyscy nosili Szkaplerz - odpowiedziała Łucja. "I to właśnie dlatego Różaniec i Szkaplerz, dwa najbardziej uprzywilejowane sakramentalia maryjne, nabierają dziś jeszcze większego uniwersalnego znaczenia niż kiedykolwiek w historii"(7).

Praktyczne uwagi na temat Szkaplerza

- Ci, którzy noszą Szkaplerz Karmelitański, oprócz wielkiej obietnicy zachowania od piekła, szczególnego Przywileju Sobotniego, zaszczytnego tytułu braci Najświętszej Dziewicy, ratunku od niebezpieczeństw i wielkiej liczby odpustów, mają udział we wszystkich chwalebnych uczynkach dokonywanych w Zakonie. 
Oznacza to, że w Zakonie Karmelitańskim wszystko, co określa się wspólnym mianownikiem "chwalebne uczynki" (dobra duchowe), czyli cnoty, Msze Święte, modlitwy, posty, dyscypliny, ofiary, owoce Misji, wypełnianie złożonych ślubów, surowości życia klasztornego, efekty apostolatu kultu Najświętszej Dziewicy z Karmelu i Jej Świętego Szkaplerza itd. stanowią wspólne dziedzictwo czy też dobro wspólne, które jest rozdzielane między wszystkich członków, którzy czy to poprzez powołanie religijne, czy też na mocy przywileju uczestnictwa należą do wspomnianego Zakonu Matki Bożej z Góry Karmel. 
Szkaplerz może być nakładany także małym dzieciom, jeszcze nieświadomym, jako "obrona i ratunek od niebezpieczeństw". Poza tym, kiedy już dorosną, jeśliby nawet na swoją zgubę porzucili i zaczęli prowadzić życie religijnie obojętne, wystarczy, że ktoś włoży im Szkaplerz, aby znowu korzystali z jego przywilejów. 
Może on też być nałożony umierającym grzesznikom, którzy zgodzą się go przyjąć, a wówczas będzie on dla nich gwarancją zbawienia. Dlatego kapłani wzywani do umierających mieli zwyczaj proponować im najpierw przyjęcie Szkaplerza, który torował dalszą drogę. Wiele razy zdarzało się, że zatwardziali grzesznicy prosili o księdza po tym, gdy ktoś bez ich wiedzy umieścił Szkaplerz u ich węzgłowia. 
Aby móc doświadczyć Przywileju Sobotniego, niegdyś bardzo popularną w Europie była nabożna praktyka, nakazywana przez kapłanów. Polegała ona na tym, że zamiast odmawiania koronki (Małego Oficjum) i odpowiednich postów, należało odmawiać siedem razy Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu... ku chwale Siedmiu Radości Matki Boskiej. 
- Ze względu na to, że Szkaplerz powinien być symbolem przymierza z Matką Bożą, zaleca się częste nabożne całowanie go. Przez tę praktykę - miłą Matce Boskiej - zyskuje się również odpusty. 
- Kiedy dokonuje się zamiany Szkaplerza, najbardziej stosownym sposobem pozbycia się starego w godny sposób jest spalenie go, nigdy natomiast nie należy wyrzucać go do śmieci niczym starego przedmiotu. 
Osoba, na którą nałożono kiedyś Szkaplerz, ale nie nosiła go przez długi czas, sama może założyć go ponownie, bez konieczności nowego błogosławieństwa czy nałożenia go przez kapłana.

(1) John Haffert, Maria na sua promessa do Escapulŕrio, Ed. Carmelo, Aveiro, Portugal, 1967, s. 265-266.
(2) Po łacinie ta piękna modlitwa brzmi następująco: Flos Carmeli Vitisflorigera, Splendor Coeli, Virgo puerpera, Singularis; Mater mitis, sede viri nescia. Carmelitis da privilegia, Stella Maris (Kwiecie Karmelu, Płodna Winnico, Ozdobo Niebios, Jedyna Matko Dziewico, O Najwybrańsza, Matko Łagodna i Czysta, Wierna Dzieciom Karmelu, bądź miłosierna, o Gwiazdo Morza).
(3) Les Petits Bollandistes, Bloud et Barral, Paris, 1882, s. 592.
(4) O. Simňn Ma. Besalduch, OCD, Enciclopedia del Escapulario del Carmen, Luis Gili Editor, Librerěa Cat. Barcelona.
(5) John Harffert, op. cit., s. 34
(6) Enciclopedia del Escapulario, s. 167.
(7) John Harffert, op. cit., s. 272, 269

poniedziałek, 11 lipca 2016

Św. Benedykt - Patron Europy

W dzisiejszych czasach, szczególnie prośmy świętego patrona o jego wstawiennictwo, by odrodziła się w Chrystusie ku pełni wiary.Wypraszajmy u Boga za przyczyną świętego Benedykta opieki dla każdego z nas i dla Europy.

Niech słowa samego Benedykta otworzą nasze serce na pragnienie Boga, który chce naszego pełnego szczęścia i pokoju, którego On Sam jest dawcą. Przybliżmy się więc do Niego pełni ufności i wiary.

Z reguły św. Benedykta, opata
(Prolog, 4-22; rozdz. 72, 1-12) 

"Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby Bóg sam to do końca doprowadził. Skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, oby nie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami. Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni, bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec swoich synów, lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały. 
Powstańmy więc wreszcie, skoro Pismo święte zachęca nas słowami: "Teraz nadeszła dla nas godzina powstania ze snu". A otworzywszy oczy na przebóstwiające światło, słuchajmy uważnie głosu Bożego, który nas codziennie napomina wołając: "Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: nie zatwardzajcie serc waszych"; i znowu: "Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów". 
A co mówi? "Pójdźcie, synowie, słuchajcie Mnie, nauczę was bojaźni Pańskiej; biegnijcie, dopóki macie Światłość życia, aby ciemności śmierci was nie ogarnęły". 
Pan pośród licznego tłumu, któremu mówi te słowa, szuka sobie współpracownika i raz jeszcze powtarza: "Któż jest człowiekiem, co miłuje życie i pragnie dni, by zażywać szczęścia?" Jeśli słysząc to, odpowiesz: "ja", rzecze ci Bóg: "Skoro chcesz mieć prawdziwe i wieczne życie, «powściągnij swój język od złego, od słów podstępnych twe wargi. Odstąp od złego, czyń dobro; szukaj pokoju, idź za nim». Gdy to uczynicie, oczy moje zwrócone będą na was, a uszy moje otwarte na wasze prośby. I zanim Mnie wezwiecie, powiem: «Oto jestem»". 
Cóż dla nas milszego, bracia najdrożsi, nad to zaproszenie? Oto w swej łaskawości Pan ukazuje nam drogę życia. 
Przepasawszy więc biodra wiarą i pełnieniem dobrych uczynków, podążajmy ścieżkami Pana za przewodem Ewangelii, abyśmy zasłużyli na oglądanie Tego, który nas wezwał do swego królestwa. Jeśli zaś pragniemy zamieszkać w tym królestwie i w Przybytku Pańskim, musimy biec drogą dobrych uczynków, gdyż inną tam się nie dochodzi. 
Podobnie jak istnieje zawziętość zła i gorzka, która oddala od Boga i prowadzi do piekła, tak jest i gorliwość dobra, która oddala od grzechów, a prowadzi do Boga i do życia wiecznego. Ta więc właśnie gorliwość niechaj wyróżnia mnichów w ich życiu żarliwej miłości tak, aby w okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzali. Niech słabości swoje duchowe i cielesne znoszą cierpliwie. Niech prześcigają się nawzajem w posłuszeństwie. Niechaj nikt nie stara się o to, co uważa za pożyteczne dla siebie, lecz raczej o to, co pożyteczne dla drugiego. Niech darzą się wzajemnie czystą miłością braterską. Niech Boga się boją dlatego, że Go miłują. Opata swego niech kochają miłością szczerą i pokorną. Niechaj nic nigdy nie będzie dla nich ważniejsze od Chrystusa, który oby nas razem raczył doprowadzić do życia wiecznego."


Dodaj napis


Benedykt z Nursji należy do najgłośniejszych postaci w Kościele łacińskim. Wsławił się niezwykle mądrą i wyważoną regułą, która stała się podstawą dla bardzo wielu późniejszych rodzin zakonnych na Zachodzie. Przez założony przez siebie zakon Benedykt przyczynił się nie tylko do pogłębienia życia religijnego w Kościele, ale i szeroko rozumianej kultury. Jego synowie duchowi zasłużyli się najwięcej dla pozyskania Chrystusowi ludów germańskich. Te racje skłoniły Pawła VI do tego, by w 1964 r. wyróżnić św. Benedykta zaszczytnym tytułem głównego patrona Europy.
Chociaż św. Benedykt zajmuje w dziejach Kościoła katolickiego poczesne miejsce, udokumentowane wiadomości o nim są nikłe. Podstawowym źródłem jest dzieło św. Grzegorza I Wielkiego, papieża, przedtem mnicha benedyktyńskiego, który żył w czasach bliskich św. Benedykta. Niestety, Dialogi św. Grzegorza nie miały na celu podania biografii, ile raczej opis życia Benedykta; stąd mało w nich danych historycznych, a wiele wątków wręcz legendarnych.

Ojciec Benedykta był właścicielem ziemskiej posiadłości w Nursji. Benedykt urodził się ok. roku 480 wraz ze swoją bliźniaczą siostrą, św. Scholastyką. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym miasteczku. Na dalsze studia udał się do Rzymu. Nie pozostał tu długo. Opuścił Wieczne Miasto, gdyż chciał oddać się Panu Bogu na wyłączną służbę jako asceta. Udał się ok. 60 km na wschód w kierunku Tivoli i osiadł w przysiółku Enfide (dzisiaj Affile) przy kościele świętych Piotra i Pawła u stóp wzgórz Prenestini. Z niewiadomych bliżej przyczyn opuścił jednak i to miejsce i przeniósł się do Subiaco. Znalazł tu nie tylko ciszę, ale również dogodną grotę, gdzie mógł zamieszkać i oddać się wyłącznie kontemplacji. Z rąk jakiegoś mnicha przyjął też habit. Obrana przez niego grota zapewniała mu zupełny spokój. Przebywał tam przez trzy lata. Miejscowi górale, wypasający kozy, zaopatrywali go w konieczną żywność.
Święty Benedykt z Nursji Z czasem zaczęli przyłączać się do Benedykta uczniowie. Pod jego kierunkiem utworzono 12 małych klasztorów po 12 uczniów każdy. Na czele każdego z nich Benedykt postawił przełożonych, od siebie bezpośrednio zależnych. Tak więc z pustelnika przeobraził się w cenobitę, czyli w ascetę zamieszkującego pustynię wraz z innymi. Nie znamy przyczyn, dlaczego Benedykt opuścił również i to miejsce. Św. Grzegorz wymienia niechęć miejscowego duchowieństwa. Benedykt zabrał ze sobą najgorliwszych i najbardziej oddanych uczniów i przeniósł się z nimi na Monte Cassino do ruin dawnej fortecy rzymskiej. Benedykt rozpoczął budowę nowego klasztoru od wyburzenia pogańskiej świątyni Jowisza i Apollina. Mieszkańcy miasteczka, leżącego u stóp góry, przychodzili tutaj dla składania ofiar. Był to rok 525 lub 529. W tym czasie na Wschodzie cesarz Justynianin I Wielki zamykał ostatnią pogańską szkołę filozoficzną w Atenach.
Kiedy stanął już klasztor i kościół, a mury nowej placówki zaczęły się zapełniać adeptami, Benedykt postanowił ułożyć regułę. Miał już sporo doświadczenia. Długie lata rządów na Monte Cassino pozwoliły w praktyce wypróbować przepisy. Roztropny prawodawca zmieniał je i stale doskonalił. Tak więc reguła benedyktyńska przeszła okres długiej próby i doświadczeń. Wprawdzie jej oryginał zaginął, spłonął bowiem w roku 896 w czasie pożaru klasztoru w Teano, jednakże zachowało się wiele jej odpisów.

Zasadniczą cechą Reguły św. Benedykta jest umiar. Nie jest ona tak surowa jak reguły św. Kolumbana, Kasjana czy prawodawców rodzin mniszych Wschodu. Nie preferuje studiów jak reguła Kasjodora. We wszystkim: w modlitwie, uczynkach pokutnych, w pracy i w spoczynku, w posiłku i piciu zaleca umiar: "złoty środek". Celem zasadniczym, jaki Założyciel wytyczył swoim synom duchowym, jest służba Boża. Całe życie mnicha, jego wszystkie chwile i czynności winny zmierzać do tego, by głosiły chwałę Stworzyciela. Dewizą Patriarchy było: Ora et labora - módl się i pracuj. Ze szczególną pieczołowitością strzegł kultu liturgicznego, co pozostało do dni obecnych pięknym dziedzictwem jego zakonu. Poważną część dnia zakonnika przeznaczył na lectio divina - czytanie Pisma Świętego. Wprowadził do zakonu profesję - prawem zagwarantowaną przynależność do zakonu oraz stabilność miejsca, czyli zobowiązanie mnichów do pozostawania w jednym klasztorze aż do śmierci. Reguła św. Benedykta stała się podstawą dla wielu innych.
Sława Benedykta rozchodziła się szeroko. Powiększać ją miały cuda, o których wspomina św. Grzegorz. Miał m.in. przepowiedzieć najazd Longobardów. Ich wódz po śmierci Benedykta faktycznie najechał Monte Cassino; benedyktyni byli zmuszeni opuścić klasztor i ratować się ucieczką do Rzymu (587). Benedykt miał założyć także opactwo w Terracina, a zdaniem niektórych również w Rzymie (opactwo św. Pankracego przy Lateranie).

Święty Benedykt z Nursji z rodzoną siostrą, św. Scholastyką Benedykt zmarł 21 marca 547 r. w kilka tygodni po śmierci swojej siostry, św. Scholastyki, założycielki żeńskiej gałęzi benedyktynów. Pochowano ich razem we wspólnym grobie na Monte Cassino. Kiedy Longobardowie zniszczyli klasztor (587), mnisi benedyktyńscy z Francji ze czcią przenieśli relikwie św. Scholastyki i św. Benedykta do Francji. Śmiertelne szczątki św. Scholastyki umieścili w klasztorze w Le Mans, a św. Benedykta - we Fleur. Tam są do dnia obecnego. W latach późniejszych część relikwii obu świętych oddano opactwu na Monte Cassino. Na pamiątkę przeniesienia relikwii św. Benedykta w dniu 11 lipca 673 r. do Fleur zakon obchodzi w liturgii pamiątkę "przeniesienia relikwii". Na ten właśnie dzień Paweł VI ustanowił doroczne święto św. Benedykta.
Zaraz po śmierci Benedykt odbierał od swoich duchowych synów cześć ołtarzy. Do jego grobu napływali liczni pielgrzymi. Sławę jego rozniosły Dialogi św. Grzegorza, w których jest mowa nawet o cudach, jakie Benedykt za życia działał. Rychło kult św. Benedykta stał się też własnością całego Kościoła. Ku czci Patriarchy ułożono mnóstwo hymnów, sekwencji i modlitw. Benedykt jest w naszych czasach czczony jako patron Opus Dei, jako patron pracujących, a nawet jako orędownik umierających. Pius XII ogłosił go patronem speleologów (1957) i architektów włoskich.
Reguła św. Benedykta wywarła poważny wpływ na całe życie Europy Zachodniej. Dzieło św. Benedykta jest imponujące i niepowtarzalne. Benedyktyni przez długie wieki (wiek VI-XII) byli najpotężniejszą rodziną zakonną na świecie. Ich klasztory dochodziły do liczby kilku tysięcy, a liczba mnichów dochodziła do wielu dziesiątków tysięcy. Z modelu życia benedyktyńskiego wyrosły inne rodziny zakonne, m.in. benedyktynki (klauzurowe i czynne), cystersi, kameduli, oliwetanie, sylwestryni i trapiści. Zakony te wydały kilka tysięcy świętych i błogosławionych, dały Kościołowi ponad 20 papieży. Wśród świętych benedyktyńskich wypada wymienić: św. Grzegorza I Wielkiego (+ 604), doktora Kościoła; św. Augustyna z Canterbury, apostoła Anglii (+ 605); św. Bedę Czcigodnego, doktora Kościoła (+ 735); św. Bonifacego, apostoła Niemiec i głównego patrona tego kraju; św. Wojciecha - apostoła Czech, Węgier, Polski i Prus, męczennika (+ 997); św. Piotra Damiani, doktora Kościoła (+ 1072); św. Romualda, założyciela kamedułów (+ 1027); św. Jana Gwalberta (+ 1073), założyciela nowej gałęzi zakonnej; św. Anzelma, doktora Kościoła (+ 1109); św. Matyldę (+ 968); św. Hildegardę z Bingen, doktora Kościoła (+ 1179); św. Gertrudę Wielką (+ 1302).

Święty Benedykt z Nursji
W Polsce najbardziej znanym opactwem benedyktyńskim jest Tyniec. Do Polski benedyktyni przybyli wraz ze św. Wojciechem (+ 997). Za czasów Bolesława Chrobrego założyli klasztor po kamedułach w Międzyrzeczu. Zamieszki, jakie po śmierci tego króla powstały, i nawrót pogaństwa, doprowadziły do upadku klasztoru. W XI wieku widzimy benedyktynów w Trzemesznie, w Łęczycy (Tum), w Gnieźnie, w Tyńcu, na Łysej Górze, w Czerwińsku, Płocku, Kruszwicy, w Krakowie, Sieciechowie, we Wrocławiu, Oleśnicy, Lubiniu i w Gdańsku. Obecnie istnieją ich opactwa w Tyńcu, Lubiniu koło Kościana oraz Biskupowie.

W ikonografii św. Benedykt przedstawiany jest w habicie benedyktyńskim, w kukulli, z krzyżem w dłoni. Jego atrybutami są: anioł, bicz, hostia, kielich z wężem, księga, kruk z chlebem w dziobie, księga reguły w ręce, kubek, pastorał, pies, rozbity puchar, infuła u nóg z napisem "Ausculta fili" - "Synu, bądź posłuszny", wiązka rózg

niedziela, 10 lipca 2016

Wakacji Czas

Kochani! Nastał już wakacyjny czas. Niech znajdą się chwile takie, by serce każdego utwierdziło się w Miłości Pana, byśmy jeszcze pełniej dawali świadectwo o Tym, który nas stworzył. Niech nasze serca otworzą się na spotkanie Boga w drugim człowieku, a czas urlopów przyniesie odpoczynek, umocnienie i wyciszenie. Niech ten czas będzie dla każdego błogosławiony i bogaty w duchowe owoce, dając siły do podnoszenia trudów i ciężarów dnia codziennego. Oby ten czas był przepełniony Bożą obecnością i przyniesie światło, nadzieję i wiarę bez końca, bez granic.

Życzę urlopów bezpiecznych,
powrotów szczęśliwych,
wspomnień miłych,
spotkań życzliwych.....
Do zobaczenia we wrześniu....


Iz 54, 10
"Bo góry mogą ustąpić 
i pagórki się zachwiać, 
ale miłość moja nie odstąpi od ciebie 
i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, 
mówi Pan, który ma litość nad tobą."

środa, 11 maja 2016

Nocne Czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego

Jak każdego roku w wigilię Zesłania Ducha Świętego odbędzie się całonocne czuwanie przepełnione śpiewem, uwielbieniem, adoracją oraz uczestnictwem we Mszy Świętej,
Zachęcam wszystkich do podjęcia tej modlitwy i czuwania oczekując na Dary Pocieszyciela.




wtorek, 3 maja 2016

Modlitwa zawierzenia Jasnogórskiej Pani.



AKT ZAWIERZENIA
MATCE BOŻEJ
Z OKAZJI 1050 ROCZNICY CHRZTU POLSKI
Jasna Góra, 3 maja 2016 r.

Wielka Boga-Człowieka Matko, Niepokalana Dziewico Maryjo,
Matko Kościoła i Królowo Polski, Matko naszego zawierzenia!

1. Na drodze naszych dziejów mijają kolejne lata zmagań synów i córek polskiej ziemi o wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, o wierność Kościołowi i jego pasterzom, o wierność naszemu chrześcijańskiemu dziedzictwu.

Pośród tych trosk, wysiłków i zmagań nadeszła – jako umocnienie dla nas – tysiąc pięćdziesiąta rocznica Chrztu Polski. Pragniemy wyrazić z całym Kościołem katolickim w Polsce wdzięczność i uwielbić Boga w Trójcy Świętej Jedynego za włączenie w minionych wiekach wszystkich pokoleń naszych rodaków w nurt życia wiecznego.

W tym ważnym momencie historii zbawienia uświadamiamy sobie nowe wyzwania, jakie niesie ze sobą współczesność. W świecie, w którym nasi Bracia i Siostry w wierze przyczyniają się do budowania lepszego świata, ale również cierpią i oddają życie za Chrystusa, odczuwamy naglącą potrzebę ponownego zawierzenia się Bożemu Synowi przez Twoje wstawiennictwo, o Niepokalana Dziewico, Królowo Polski. Tym samym mamy świadomość, że program duchowej odnowy Polaków, wyrażony w Jasnogórskich Ślubach Narodu i milenijnym Akcie oddania w niewolę miłości, pozostaje nadal aktualny.

2. W obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego, w głębokim zjednoczeniu z Głową Kościoła Rzymskokatolickiego, Ojcem Świętym Franciszkiem, my, biskupi polscy, zebrani u stóp Twojego Jasnogórskiego Tronu, otoczeni przedstawicielami wierzącego Narodu – duchowieństwa, osób życia konsekrowanego i wiernych świeckich, w łączności z całą Polonią – oddajemy dzisiaj w Twoją wieczystą, macierzyńską niewolę miłości wszystkie dzieci Boże ochrzczonego Narodu i wszystko, co Polskę stanowi, za wolność Kościoła w naszej Ojczyźnie i w świecie, ku rozszerzeniu się Królestwa Chrystusowego na ziemi.

Oddając się dzisiaj Tobie, Bogurodzico i nasza Matko, jesteśmy pewni, że w ten sposób jak najlepiej zabezpieczymy całą naszą chrześcijańską, osobistą i narodową przyszłość. Jesteśmy przekonani – podobnie jak nasi ojcowie – że Ty, o Bogurodzico Maryjo, jesteś dla każdego z nas przedziwną pomocą i obroną na drogach chrzcielnej wierności Chrystusowi, naszemu Zbawicielowi.

3. Oddani Tobie w niewolę pragniemy czynić w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym nie wolę własną, ale wolę Twoją i Twojego Syna, która jest samą miłością.

Postanawiamy, jak najwierniej naśladować przykład Twojego życia: Twoją wiarę, nadzieję i miłość, wyrażające się w służbie Bogu i ludziom, w trosce o zbawienie każdego człowieka.

Wpatrzeni w przykład życia i wsłuchani w nauczanie wielkich Pasterzy – świętego papieża Jana Pawła II i Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego – ponawiamy dziś przymierze z Tobą. Pragniemy, aby duch papieskiego „Totus Tuus” i prymasowskiego „Wszystko postawiłem na Maryję” stale w nas wzrastał.

4. Matko Boga i człowieka, oddając się Tobie, przyrzekamy coraz bardziej rozwijać w każdym z nas osobiście i w całym Ludzie Bożym przymierze chrzcielne z Bogiem. Chcemy otwierać się na światło wiary, która rodzi się ze słuchania Bożego słowa i owocuje świadectwem życia.

Przyrzekamy, jak uczył święty Jan Paweł II, kształtować dojrzałe wspólnoty kościelne, nasze rodziny, stowarzyszenia i parafie, „w których wiara ujawnia się i urzeczywistnia jako przylgnięcie do Osoby Chrystusa i do Jego Ewangelii, jako spotkanie i sakramentalna komunia z Chrystusem, jako życie w duchu miłości i służby”.

Pragniemy głosić Ewangelię przez przykład życia zakorzenionego w Chrystusie i przeżywanego w codzienności, przez zaangażowanie w pracę, kulturę, sztukę i naukę, przez wypełnianie obowiązków rodzinnych, społecznych, ekonomicznych i politycznych.

Podobnie jak ukrzyżowany Jezus, który zniósł podziały, wprowadzając pokój i pojednanie „przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2,16), tak i my – poprzez przebaczenie naszym winowajcom – chcemy stać się budowniczymi pokoju w Ojczyźnie i świecie.

Królowo świata, chcemy pamiętać o tym, że Bóg, jako Ojciec i Stwórca, powierzył nam troskę nie tylko o siebie nawzajem, ale i o cały stworzony świat. Dlatego wypełniając najpierw obowiązek miłości wobec bliźniego, chcemy także troszczyć się o środowisko, w którym żyjemy, które Bóg nam powierzył dla naszego dobra.

5. Matko Miłosierdzia, abyśmy mogli wprowadzić w życie te postanowienia, pragniemy oprzeć naszą wiarę na Twojej wierze, aby w codzienności rozpoznawać wyraźnie głos Boga i Jego zbawcze wezwanie, aby nasze serca były ciągle otwarte na dary Bożego miłosierdzia.

Przyjmij, nasza Matko i Królowo Polski, ten akt zawierzenia i oddania, którym pragniemy zabezpieczyć Kościół święty w nowym tysiącleciu, a nienaruszony skarb wiary przekazać nadchodzącym pokoleniom. Niech będzie on odpowiedzią na Twoją matczyną miłość do naszego Narodu. Niech w Twoim Niepokalanym Sercu na nowo odsłoni się dla wszystkich światło zbawczej nadziei.

Amen.

niedziela, 1 maja 2016

Wspomnienie Św. Józefa patrona Ludzi Pracujących

Święty Józefie - módl się za nami.

Święty Józef był mężem Maryi. Jego postać znamy z przekazów Ewangelii. Czcimy go dwukrotnie w ciągu roku: 19 marca - jako Oblubieńca Matki Bożej, a dzisiaj - jako wzór i patrona ludzi pracujących. 1 maja 1955 roku zwracając się do Katolickiego Stowarzyszenia Robotników Włoskich papież Pius XII proklamował ten dzień świętem Józefa rzemieślnika, nadając w ten sposób religijne znaczenie świeckiemu, obchodzonemu na całym świecie od 1892 r., świętu pracy. Odtąd tego dnia także Kościół akcentuje szczególną godność i znaczenie pracy. To wspomnienie jest wyrazem zrozumienia i poszanowania jej roli w duchowym rozwoju człowieka, a także okazją do złożenia hołdu tym jej wartościom, które pozwalają stosunki między ludźmi ją wykonującymi oprzeć na zasadach pokoju społecznego, dalekich od niezgody, gwałtu i nienawiści.
Całe swoje życie św. Józef spędził jako rękodzielnik i wyrobnik w ciężkiej zarobkowej pracy. Ewangelie określają go mianem tektōn (łac. faber), przez co rozumiano wyrobnika - rzemieślnika od naprawy narzędzi rolniczych, przedmiotów drewnianych itp. Były to więc prace związane z budownictwem, z robotą w drewnie i w żelazie. Józef wykonywał je na zamówienie i w ten sposób utrzymywał Najświętszą Rodzinę. Ta właśnie praca stała się równocześnie dla niego źródłem uświęcenia. Był mistykiem nie przez kontemplację, przez uczynki pokutne czy przez dzieła miłosierdzia, ale właśnie przez codzienną pracę. Praca go uświęciła, gdyż wykonywał ją rzetelnie, wypełniał ją cicho i pokornie jako zleconą sobie od Boga misję na ziemi. Spełniał ją zapatrzony w Jezusa i Maryję. Dla nich żył, dla nich się trudził, dla nich był gotów do najwyższych ofiar. Taki powinien być styl pracy każdego chrześcijańskiego pracownika. Praca ma go uświęcać, ma być źródłem gromadzenia zasług dla nieba, podobnie jak to było w życiu św. Józefa.

Pismo Święte nie tylko nie potępia pracy, ale ją zaleca i nakazuje, i to we wszelkich odmianach, także gdy chodzi o pracę fizyczną. Już pierwsi rodzice w raju pracowali: "Jahwe Bóg wziął człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał" (Rdz 2, 15). Księga Przysłów oddaje najwyższe pochwały kobiecie pracowitej i wylicza, jakie pożytki i dobrodziejstwa ma z tego mąż i cały dom (Prz 31, 10-31). Pismo święte natomiast gromi leniwych i ostrzega przed nimi: "Do mrówki udaj się, leniwcze, patrz na jej drogi... w lesie gromadzi swą żywność i zbiera swój pokarm za życia. Jak długo, leniwcze, chcesz leżeć? A kiedyż ze snu powstaniesz?" (Prz 6, 6-9). "Ręka leniwa sprowadza ubóstwo, ręka zaś pilnych wzbogaca" (Prz 10, 4). "Kto ziemię uprawia, nasyci się chlebem" (Prz 12, 11). "Lenistwo nie złowi zwierzyny, ludzka pilność cennym bogactwem" (Prz 12, 27). Św. Paweł wprost pisze: "Gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam tak: kto nie chce pracować, niech też nie je" (2 Tes 3, 10). Przypowieść Pana Jezusa o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-16) i o talentach (Mt 25, 14-30; Łk 19, 11-28) akcentuje, że człowiek za swoją pracę odpowiada nie tylko wobec społeczeństwa, ale także w sumieniu wobec Pana Boga.

Praca wyzwala z człowieka najpełniej jego uzdolnienia, energię, inicjatywę. Jest szkołą wielu cnót osobistych i społecznych, takich jak na przykład wytrzymałość, solidarność, cierpliwość, męstwo, odwaga i ład, współpraca, współzawodnictwo. Praca bogaci i łączy ludzi. Wyrównuje także nierówność społeczną. Jeśli człowiek traktuje pracę jako swoje posłannictwo, jako zleconą sobie od Boga misję, staje się ona wówczas dla niego środkiem uświęcenia i gromadzenia zasług dla nieba. Kościół wyniósł na ołtarze nie tylko władców, biskupów, papieży i zakonników, ale także zapobiegliwych ojców, dzielne matki, rzemieślników, żołnierzy i rolników.

Źródło: http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/05-01a.php3

poniedziałek, 21 marca 2016

UFNOŚĆ W CHRYSTUSIE

       





       Nie bój się jest przy tobie Chrystus. Ten, który zawisł na drzewie krzyża po to byśmy w Nim mieli życie wieczne, byśmy byli wolni od grzechu, mówi dziś każdemu z nas „Zaufaj mi, a Ja dam ci wody życia, tak, że nie będziesz już więcej pragnął”.  Panie Jezu , dziś pragniemy wyznać Ci naszym sercem  słabość i przywiązanie do grzechu. Wiemy, że sami nie zdołamy się podnieść – Twoje upadki na kalwaryjskiej drodze, przywracają nam siłę do tego aby jeszcze raz spróbować, aby powstać . 
      NIE BÓJ SIĘ - Chrystus, który jest źródłem nadziei jest przy Tobie - On zwyciężył śmierć i pokonał grzech. Przychodzimy do Twego Źródła by odetchnąć  przy Tobie, by  zaczerpnąć  miłości, która nie ma końca.  Przy Tobie Jezu jest nam dobrze, przy Tobie czujemy się bezpiecznie. Twoja miłość nas ogarnia, Twój Duch nas napełnia, nabieramy odwagi by wyruszyć w drogę.
      To droga ku nawróceniu. Nawracać się to z ufnością oddawać swoje życie Panu. Chcemy być szczęśliwi i bezgranicznie zawierzyć Tobie Boże. W Tobie pokładać ufność i niczego się nie lękać. Wydaje się nam niekiedy że ogarnia nas ciemność, mrok otacza naszą duszę.  Ciało nasze więdnie Duch nas opuszcza. Nie potrafimy wydobyć słowa modlitwy, myśl ciągle tłoczą się w naszych głowach, brakuje nam Ciebie. Ty nas uczysz modlitwą w Ogrójcu, że trzeba czuwać , zwłaszcza wtedy gdy nadchodzi pokusa, przychodzi zniechęcenie. ……..Ty Jezu modlisz się całym sobą, „ Ojcze jeśli chcesz zabierz ode mnie ten kielich! Jednak nie moja wola lecz Twoja niech się stanie”. Cały stajesz się modlitwą,  Po ludzku wypowiedziany lęk przed śmiercią ostatecznie składasz Ojcu, posłusznie godząc się na Jego wolę. Niech i ja wypowiem te słowa, Jezu bądź wola Twoja, Troszcz się Ty a wszystko w Tobie nabierze innego sensu.
       Dziękuję CI Jezu za Twoją naukę, za Twoją modlitwę. Twoje zawierzenie nauczyło mnie oddawać całe swoje życie Bogu. Ta ufność zabiera lęk i przywraca mi pokój. Proszę Cię Jezu spraw bym tą ufnością ożywiona pamiętała zawsze, że Tyś mój Pan i Bóg. Nawet w tedy gdy wydaje mi się, że moje życie straciło sens, że wszyscy mnie opuścili, ze nie ma nikogo kto by powiedział słowo Kocham. Ty sam mi wystarczysz, wystarczy mi Twojej łaski.  Spraw aby moja modlitwa nie ustała, bym nie usnęła, nie przegapiła Twojej obecności w moim życiu, w moim sercu. 
        Twoje Święte Ciało zawisło na drzewie krzyża. Jedyne słowa jakie wypowiadasz przed swoją śmiercią , to słowa powierzenia nas Twojej Matce. Dlatego ośmielamy się prosić Ciebie Matko Bolesna, Matko Miłosierdzia byś orędowała za nami u Boga. Bądź naszą towarzyszką w tej wędrówce ku przebaczeniu, nawróceniu ku Miłości, w pielgrzymce do Jezusa Ukrzyżowanego, by jeszcze lepiej zrozumieć ofiarę jakiej dokonał Twój Syn. Jeszcze jedno westchnienie …”Boże Mój, Boże Mój czemuś mnie opuścił „ i WYKONAŁO SIĘ. Twoje milczące usta, które posyłały błogosławieństwo, wychwalały Ojca i głosiły Jego Królestwo, zamilkły. Niech to milczenie powstrzyma mnie przed osądzaniem, wyśmiewaniem, plotkowaniem, niech mój gniew zamieni się w kojącą ciszę i pokój. Niech Twój krzyż zwycięży moje winy i odnowi we mnie  moc Ducha Świętego. 

niedziela, 6 marca 2016

Rachunek Sumienia

Rachunek sumienia jest dialogiem o wzajemnej miłości.

Jest „rozliczaniem się” z miłości. Warunkiem dobrze odprawianego rachunku sumienia jest uprzednie doświadczenie miłości Boga. Praktyka rachunku zakłada, że wierzymy głęboko, iż Bóg zakochał się w człowieku. Najpierw nasycamy się miłością Boga. Podziwiamy jego bezwarunkową akceptację i hojność wobec człowieka ujawniającą się w Jego darach. Tak rozumiany rachunek sumienia nie sprowadza się do przykrej praktyki, w której człowiek miałby się czuć poniżony i upokorzony przez Boga lub przez siebie samego. Spojrzenie na nas samych i całą naszą historię życia, nawet jeżeli znajdujemy w niej dużo chaosu i zagubienia, nie będzie przygniatającym doświadczeniem, kiedy ujrzymy najpierw miłość Boga do człowieka, kiedy odkryjemy, że miłość ta nie zależy bezwzględnie od ludzkiej postawy. Od doświadczenia miłości Boga przechodzimy do refleksji nad naszą miłością do Niego; pytamy siebie, jaka była, jaka jest i będzie nasza odpowiedź. 

Dobrze jest rachunek sumienia rozpoczynać od: dziękczynienia Bogu za otrzymane dobro. Wszystko jest darem, a zatem za wszystko winniśmy dziękować. (Np. co było dla mnie szczególną łaską ostatnich dni, tygodni, miesięcy czy lat, za którą chciałbym teraz podziękować Panu? Wyjdźmy od konkretnych doświadczeń wewnętrznych, sytuacji zewnętrznych, zdarzeń, więzi z bliźnimi, które były dla nas źródłem szczególnej radości. Czy przeżywaliśmy je z wdzięcznością wobec Boga jako Jego dary?) 

Kolejnym etapem jest wyznanie swoich słabości, niewierności i grzechów. Rachunek sumienia winien być nie tylko „rachowaniem grzechów”, ale również, a może przede wszystkim, badaniem sumienia, badaniem świadomości naszej wiary. Pierwsze pytania w rachunku sumienia winny się odnosić do naszej postawy wobec Boga. (Jakie miejsce zajmuje Bóg w moim życiu? Czy rozeznaję, jaka jest Jego wola, kiedy podejmuję decyzje dotyczące nie tylko samego życia religijnego, ale życia jako takiego? Czy ufam Bogu w codziennych trudnościach, przeciwnościach i niepowodzeniach życiowych?) W rachunku sumienia winniśmy pytać się także o autentyczność naszego zaangażowania w modlitwie. (Czy pozwalam Bogu, aby Jego słowo osądzało mój sposób myślenia, moje postawy życiowe, przyzwyczajenia i reakcje?). Odpowiedź na pytanie, jakie są nasze najgłębsze postawy życiowe wobec Boga, wobec bliźnich, wobec siebie samych, wobec świata rzeczy stworzonych dają nam przede wszystkim nasze uczucia i sposób reagowania na nie. Trzeba w nie wejść, aby móc stanąć w prawdzie przed sobą samym i przed Bogiem. Taki rachunek sumienia jest o wiele trudniejszy od „rachowania tylko faktów grzechu”, ponieważ wymaga od nas dużego dystansu do samego siebie i świadomości tego, co dzieje się w nas. 

Bóg powołał nas do wielkości, stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo. Pragniemy budować własną wielkość sami na sobie, zamiast na Bogu i na Jego woli. I to jest istotą naszej pychy. Jak pycha może się w nas przejawiać? W dążeniu do sukcesu za wszelką cenę, bez liczenia się z własnym sumieniem, z innymi czy z własnym zdrowiem; w przesadnej trosce o własną opinię; w podtrzymywaniu urazów do innych i mściwym odgrywaniu się przy różnych okazjach; w wyniosłym myśleniu o sobie, które nie ma pokrycia w rzeczywistości. Pycha jest pierwszym grzechem i źródłem wszystkich innych grzechów. Stąd też grzech ten może być najtrudniejszy do odkrycia i uznania. Drobiazgowe zajmowanie się małymi grzeszkami może być nieraz pewnym unikiem, by nie odkryć grzechu pychy. W rachunku sumienia pytamy się, w jakich sytuacjach, decyzjach, wyborach, faktach życiowych przejawia się nasza pycha; w czym wyraża się nasza pogoń za wielkością, za tym, co przerasta nasze siły. Czy nie dążę do czegoś idąc na kompromisy z własnym sumieniem? Czy z jednej strony nie poniżam się przed wyżej stojącymi ode mnie, a z drugiej strony czy nie lekceważę tych, których uważam za postawionych niżej ode mnie? Czy nie podtrzymuję w sobie uczucia wyniosłości wobec innych? Czy nie ulegam jakiemuś niezdrowemu perfekcjonizmowi? 

Pycha jest źródłem niemożliwych do urzeczywistnienia pragnień i dążeń człowieka. Kiedy nie spełniają się one w nas, wówczas nachodzą nas uczucia niezadowolenia z siebie, przygnębienia, smutku i apatii. Nasza pycha każe nam się dręczyć, iż nie jesteśmy tacy, jakimi ona chciałaby nas widzieć. Uleganie tym uczuciom prowadzi do braku zaangażowania i rezygnacji wobec życia, niedbalstwa w wykonywaniu obowiązków, lenistwa i ociężałości w modlitwie, egocentryzmu. Ulegając niezadowoleniu z siebie i przygnębieniu pozwalamy się kierować złemu duchowi, który sieje przede wszystkim bezsens i zwątpienie w działanie Boga w nas. Czy staram się relatywizować niepowodzenia, upadki i słabości przezwyciężając zniechęcenie i niezadowolenie z siebie? Czy w przygnębieniu i smutku zwracam się w modlitwie do Boga starając się w sobie wzbudzić wiarę w siłę Jego łaski działającej w moim życiu? Czy nie przerzucam moich stanów depresyjnych na innych wytwarzając wokół siebie atmosferę zgorzknienia i ponuractwa? 

Lękiem, zbytnią troską zadręczamy siebie samych i innych próbując nieraz wpływać na to, co absolutnie od nas nie zależy. W poddawaniu się lękowi nierzadko przejawia się nieufność zarówno wobec Boga, bliźnich, jak i wobec samego siebie. Czy nie poddaję się uczuciom lęku o siebie, o swoją przyszłość? Czy usiłuję zawierzyć Bogu w sytuacjach trudnych, w których po ludzku nie widzę rozwiązania? Czy nie kieruje mną zbytnie zabieganie i zbytnia troska w sprawach doczesnych? Czy żyję prawdą o Opatrzności? 

W każdym człowieku rodzą się uczucia niechęci, nieżyczliwości czy nawet wrogości wobec innych. Uczucia te są źródłem przykrych słów, nieżyczliwych gestów, odmawiania innym słusznej pomocy, przerzucania na innych całej odpowiedzialności za zaistniałe konflikty. W przygotowaniu do spowiedzi pytamy siebie także: czy nie mam do kogoś żalu, pretensji? Jeżeli tak, to do kogo i z jakiego powodu? Czy nie podtrzymuję niechęci, budzącej się nieżyczliwości wobec innych? Czy chcę przebaczyć moim winowajcom i co robię, aby doszło do prawdziwej jedności i życzliwości wobec nich? Czy w sytuacjach konfliktowych wychodzę pierwszy, aby przeprosić? Czy modlę się za tych, którzy są mi nieżyczliwi, czy może nawet wrogo nastawieni do mnie? Czy dostrzegam wokół siebie ludzi potrzebujących, samotnych i zranionych przez życie i co robię, aby im przyjść z pomocą? Jak spełniam moje obowiązki wobec członków rodziny, wspólnoty w której żyję? Czy nie zwalniam się od odpowiedzialności za nich? Czy nie przerzucam na nich ciężarów, które powinienem nieść? Czy modlę się za moich najbliższych? 

Można kochać siebie za dużo, ale tylko złą miłością, która przejawia się: w ucieczce od swojego prawdziwego życia w życie pozorne, w egoistyczne konsumpcje lub też w iluzje o sobie. Prawdziwą miłością nie można nigdy kochać za dużo. Miarą miłości bliźniego, jest miłość do samego siebie. Ktoś, kto nie umie kochać siebie miłością ofiarną i wymagającą, nie jest zdolny do prawdziwej miłości bliźniego. Czy cenię sobie własne życie, jako dar Boga? Jak wygląda moje zaangażowanie, aby dobrze przeżyć swoje życie? Czy podejmuję problemy i pytania, które stawia mi moje życie? Czy nie uciekam od życia i odpowiedzialności za nie w marzenia i rożnego rodzaju konsumpcję? Czy nie marnotrawię czasu na oglądanie bezwartościowych programów telewizyjnych, liczne i płytkie kontakty towarzyskie lub mało wartościowe lektury? Czy jestem odpowiedzialny za powierzoną mi pracę? Czy dobrze ją wykonuję? Czy staram się być w niej twórczy, wykorzystując wszystkie talenty? Czy nie ulegam chciwości dóbr materialnych? 

Na końcowym etapie naszego rachunku sumienia z zaufaniem powierzamy się Bogu. Sam wysiłek woli niczego jeszcze nie uzdrawia i nie zmienia. Jasno widzimy naszą małość, ograniczoność i słabość. To doświadczenie prowadzi nas do pragnienia coraz pełniejszego powierzenia swojego życia Temu, który jest nieskończenie dobry i miłosierny. Powierzyć się Bogu, to odpowiedzieć zaufaniem na Jego uprzedzające zaufanie do nas. Okazane nam i przyjęte przez nas zaufanie Kogoś, kto nas kocha w sposób bezinteresowny, leczy nas z naszych słabości i zranień życiowych, które najczęściej polegają na braku zaufania do siebie samego, do ludzi i do Pana Boga. Człowiek ma potrzebę wypowiedzenia siebie przed drugim w atmosferze zaufania; posiada zarówno potrzebę „wyrzucenia” zła, które w sobie odczuwa, jak też wyrażenia swoich nadziei, pragnień i tęsknot. Tam, gdzie zanika praktyka spowiedzi, wzrasta nagle zapotrzebowanie na psychologię i psychoanalizę. Człowiek nie tyle szuka mądrych i trafnych rad, ale najpierw kogoś, kto byłby z nim w jego trudnym położeniu; przed kim mógłby wypowiedzieć to wszystko, co przeżywa. Zawsze najbardziej boli człowieka zło, które wyrządzili mu inni oraz zło, które sam sobie wyrządził swoim grzechem. Zawsze najbardziej cierpi, kiedy oskarżają go inni lub też kiedy sam siebie oskarża. To oskarżane i oskarżające się serce człowieka może znaleźć ukojenie w Bogu. „Jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca”.

• Czy w moim życiu kapłańskim, zakonnym jest miejsce na niegodziwość?
• Które z moich pragnień są złem zarażone?
• W jaki sposób ja wyrażam swój ból, swoje głębokie niezadowolenie?
• W jakich sprawach jestem spokojny, a w jakich pozbawiony spokoju?
• Na co jestem mądrze wrażliwy, a na co przewrażliwiony?
• Na jakie przejawy powierzchowności i obojętności w moim życiu, mógłbym wskazać?).
• Jakie są w moim życiu przejawy odrzucania prawdziwego Boga?
• Czym zastępuję Boga w życiu zakonnym?
• Które z moich wyborów wynikają z wiary, a które z niedowiarstwa?
• Czy mogę powiedzieć o sobie, że jestem człowiekiem moralnym?
• W jakich sprawach posunąłem się do bardzo surowej, krzywdzącej, nieludzkiej wręcz oceny drugiej osoby?
• Jakich spraw dotyczy moja „nostalgia za przeszłością?
• Czy jestem w większym stopniu zwrócony do przeszłości, czy też do przyszłości?
• Jakie są we mnie pragnienia dotyczące zmian: we wspólnocie domowej, Seminarium, Zgromadzeniu, a przede wszystkim w moim sercu?
• Czy jest we mnie postawa prowadząca do tego, że podcinam „skrzydła” sobie, ale również innym?

• W jakich sprawach dotyczących wiary odczuwam głębokie zakorzenienie?
• Które z moich postaw, są owocem wytrwałości w wierze?
• W jakich sprawach dotyczących mojego życia z Jezusem ciągle się upieram, jestem nieustępliwy Bogu?
• Przed jaką rzeczywistością do której zachęca mnie Jezus, odczuwam nadal opór i lęk?
• Jakie fakty z mojego życia duchowego wskazują na drętwotę mojego życia, na brak jego płodności?
• W jakich wydarzeniach, wiara dawała mi poczucie bezpieczeństwa?
• Które z napięć obecnych we mnie, wpływają negatywnie na mój rozwój wiary?
• Jaka jest moja wiara w Jezusa?
• Które z moich ważnych problemów rozwiązałem dotychczas, jako wierzący w Jezusa?
• Jakie są różnice w mojej wierze patrząc na początek życia seminaryjnego, kapłańskiego, zakonnego, a obecnie? Na czym polega ta różnica?

• Co jest, lub kto jest moją warstwą ochronną?
• Do kogo, lub do czego odwołuję się w chwilach zagrożenia, odczuwania że zostałem sam i zagraża mi określone niebezpieczeństwo?
• W jakich sprawach łatwo mnie urazić?
• Jak reaguję na słowa krytyki, obmowy, drwiny?
• Jaka jest moja postawa, gdy w mojej obecności ktoś jest ośmieszany?
• Jak się zachowuję w chwilach zagrożenia: zamykam się w sobie, obrażam się, atakuję, wyjaśniam, nie wycofuję się z tego, co uznaję za słuszne?
• Co jest przeciwko mnie?
• Kto jest moim wrogiem?

• Co jest, lub kto jest moją warstwą ochronną?
• Do kogo, lub do czego odwołuję się w chwilach zagrożenia, odczuwania że zostałem sam i zagraża mi określone niebezpieczeństwo?
• W jakich sprawach łatwo mnie urazić?
• Jak reaguję na słowa krytyki, obmowy, drwiny?
• Jaka jest moja postawa, gdy w mojej obecności ktoś jest ośmieszany?
• Jak się zachowuję w chwilach zagrożenia: zamykam się w sobie, obrażam się, atakuję, wyjaśniam, nie wycofuję się z tego, co uznaję za słuszne?
• Co jest przeciwko mnie?
• Kto jest moim wrogiem?

• Jakich spraw dotyczy moje wzrastanie w łasce?
• W jakim wymiarze mojego życia dokonał się wzrost w mądrości?
• W czym dojrzałem; w jakich sprawach świadomie dojrzewam, a w jakich nie chcę dojrzeć?
• Z czym jest związane moje zagubienie się?
• Czy mam świadomość, że Bóg mnie szuka i wytrwale oczekuje na mój powrót?
• Od jakiego dobra odszedłem; w czym przejawia się moja niewierność - czy odczuwam niepokój i ból?
• Czego szukam na obecnym etapie życia kapłańskiego, zakonnego, seminaryjnego?
• Czy rozumiem co Bóg mówi do mnie?
• Dlaczego nie rozumiem, dlaczego nie dociekam, jaka jest przyczyna mojego nie rozumienia Boga?
• W jakich sprawach odnoszących się do Boga jestem obecny, a w których sprawach mnie nie ma?
• Co jest przeszkodą, by w sposób bezwarunkowy oddać się do dyspozycji Boga?
• Jak w moim życiu wygląda poszukiwanie woli Ojca, który jest w niebie?
• Na co się zdecydowałem, co wybrałem w zakresie spraw dotyczących życia z Bogiem, w Bogu?
• Jakie są wybory mojego serca od początku tego roku?
• Jakie bolesne, przykre dla mojego życia są skutki braku odpowiednich decyzji, właściwych wyborów?
• Które z moich wyborów w ostatnim czasie, nazwałbym nowymi?
• Jakie wybory nie są dla mnie łatwe?
• Które z wyborów w ostatnim czasie wymagały ode mnie wielkiego zmagania, wielkiego trudu, walki?
• Przez który z wyborów, spłynęło na mnie w ostatnich miesiącach pocieszenie?
• Co w moim życiu kapłańskim, konsekrowanym jest rozmyte, w czym brak jasności i przejrzystości?
• Czy jest we mnie usilna modlitwa o pragnienie bycia w tym, co należy do mojego Ojca?

• Co robię z podwójnym sercem?
• Jaki grzech, stał się dla mnie prawem?
• Którego grzechu w moim życiu wstydzę się najbardziej?
• Czy panuję nad sytuacją duchową, moralną, wspólnotową mojego życia zakonnego?
• A może coś z tego wymknęło się spod kontroli, troski, mądrego czuwania?
• Czy nadal chcę dla Jezusa i w Jego imię cierpieć, ponosić ofiary, które świat, albo bracia nazwaliby głupotą, naiwnością, oraz, że nie ma sensu tak się poświęcać?
• Czy postawa Jezusa jest dla mnie nadal wezwaniem do naśladowania Go w tym, co najtrudniejsze?
• Na jakie pokusy, na które z trudności życia, nie jestem przygotowany?
• Jakie zło w dotychczasowym życiu zatrzymałem na sobie?
• Jakie zło przekazywałem dalej?
• Czy chciałabym się na kimś we wspólnocie, czy w moim Zgromadzeniu odegrać: według zasady – „Oko za oko i ząb za ząb”
• Czyje ciężary, problemy, zranienia - biorę na siebie?
• Czy bracia we wspólnocie kapłańskiej, zakonnej śpiewają?
• Jak upominam?
• Czy w upominaniu wyrażam troskę o człowieka?

• Na czym polega w moim życiu nieuporządkowane dążenie do bycia wielkim, kimś wyjątkowym, bez względy na cenę - ważnym w oczach innych?
• W jaki sposób objawiała się w moim życiu postawa służby wobec Boga i człowieka?
• W czym wyraża się moja wierność Jezusowi?
• Które z przeciwności w ostatnich latach, szczególnie wystawiały moją wiarę na próbę?
• Czy pojawiało się we mnie pragnienie odejścia z drogi wskazanej przez Jezusa, z drogi powołania do życia kapłańskiego, konsekrowanego?
• Co przyczyniło się do tego, że pozostałem i chcę być z Jezusem?
• W jakich sprawach szczególnie cierpiałem?
• Czego mnie te doświadczenia, w wymiarze wiary nauczyły?
• W czym, za łaską Jezusa okazałem swoją wytrwałość?
• Jak reagowałem na pojawiające się w moim życiu przeciwności?
• Od jakich przeciwności najczęściej uciekałem i ciągle usiłuję uciec?


• W jakich sprawach na drodze życia duchowego, jestem szczególnie czujny?
• Wobec jakich wydarzeń odczuwam strach?
• Czy proszę Jezusa o poznanie tego, czego jeszcze w swoim życiu sobie nie uświadamiam?
• W których sytuacjach podążam za innymi, z innymi?
• Dlaczego w wielu kwestiach nie mam własnego zdania?
• Kiedy nie przejawiam samodzielności w myśleniu?
• Jakie lęki pojawiają się we mnie, gdy nie stać mnie na samodzielne, odważne podejmowanie decyzji, dokonywanie wyborów w zgodzie z wiarą w Jezusa?
• Na jakie sprawy, wydarzenia, ćwiczenia duchowne, moje serce stwardniało?
• Czego boję się najbardziej w tym życiu, które jest przede mną i dlaczego?
• Co jest dla mnie trudne, czy bardzo trudne w powołaniu kapłańskim, zakonnym?
• Co wnosi w moje życie radość i odczuwanie wolności, więzi z Jezusem?

1. Wydaje się, że syn marnotrawny traktował bardzo lekko możliwość życia w domu z ojcem, pod jednym dachem. Na ile ja, moje powołanie do kapłaństwa, wezwanie do życia radami ewangelicznymi, traktuję jako wyróżnienie, wyjątkowy dar do życia w bliskości Boga, w „cieniu Ojca”. 

2. Syn marnotrawny był zainteresowany „połową majątku”, który mógł otrzymać od Ojca, natomiast nie zależało mu na samym Ojcu. Na co w moim życiu zwracam większą uwagę, na dary, które mogę od mojego Boga otrzymać, czy też na Niego samego: jakie jest Jego myślenie, Jego wola, Jego pragnienia? 

3. Młodszego syna z przypowieści, wydaje się, że nic nie wiązało z Ojcem. Jakby doświadczenie ojcowskiej troski, i serca, nie było dla niego dominującym przeżyciem. Co mógłbym powiedzieć o moim doświadczeniu miłości Boga? Jakie ślady Jego życzliwości, troski w moim życiu jestem w stanie rozpoznać? 

4. Syn marnotrawny żył rozrzutnie, tracił to, co otrzymał. Tracił to, nad zdobywaniem czego sam się nie trudził, co go nie kosztowało. Wydaje się, że nie znał wartości daru otrzymanego. Na czym polegała moja rozrzutność w czasie Wielkiego Postu? Co traciłem w wymiarze życia duchowego, moralnego? Na ile jest we mnie obecna potrzeba refleksji, nad hojnością Bożego obdarowania? 

5. Młodszy syn doświadczył życia: w nieczystości, poniżeniu, głodzie, utracił przyjaciół. Jakie jest moje doświadczenie z ostatniego czasu: nieczystości, upokorzeń, oddalenia od Boga i człowieka? Jakie uczucia, jakie wybory, pragnienia rodzą się we mnie w tej sytuacji? 

6. Gdy poczuł głód, musiał jeść strąki z koryta świń. Pomyślał o Ojcu i tych, którzy w Jego domu mają pod dostatkiem chleba. Co najczęściej sprawia, że myślę o moim Bogu: osaczenie przez grzech, upokorzenia, obowiązek wynikający z powołania do modlenia się, czy wewnętrzna potrzeba? 

7. Głód użycia tego, co jest na świecie, każe młodszemu synowi odejść z domu Ojca. Głód chleba, sytuacja niezwykle trudna, w jakiej się znalazł, skłania go do powrotu w ramiona Ojca. Jakie są moje głody? Co one robią ze mną, a co ja z nimi czynię? Gdzie umiejscawiają mnie dominujące we mnie głody: blisko Ojca, czy daleko od Niego? Na ile zauważam możliwość rozmawiania z Ojcem o moich głodach? Czy wierzę w to, że On zaspokaja każdy głód i każde pragnienie? 

8. „Ojciec wzruszył się głęboko” Dobrze jest prosić Boga o głębokie wzruszenie się, Jego przebaczaniem, wzruszenie się Jego wzruszeniem nad moim powrotem, moją spowiedzią. Jak często towarzyszy mi radość, wdzięczność z bliskości Pana, Jego dobroci, miłosierdzia, „wybiegania naprzeciw”, „długiego całowania” mnie, jako marnotrawnego? Czy dostrzegam hojność Ojca, przez Syna czynioną w odnawianiu mojego serca, mojej duszy? 

9. Powrót – i ogromna radość Boga. Powrót – i przyobleczenie w najpiękniejszą szatę, pierścień i sandały. Powrót – i wielka uczta. Dobrze jest prosić Pana o doświadczenie tej radości, która jest Jego udziałem, gdy mnie odzyskuje, gdy wracam. Czy jest we mnie doświadczenie związane ze Spowiedzią św. - ożyłem dla Ojca, odnalazłem się dla Ojca? 



środa, 24 lutego 2016

Chrystus źródłem nadziei

NIE BÓJ SIĘ - Chrystus,który jest źródłem nadziei jest przy Tobie - On zwyciężył śmierć i pokonał grzech. Przyjdź do Źródła i odetchnij przy Nim zaczerpnij miłości, nabierz odwagi i wyrusz w drogę.

Serdecznie zapraszamy na mszę świętą oraz adorację krzyża do Konwiktu w Wejherowie.
Msza święta rozpoczyna się jak zawsze o godzinie 19.00 jutro tj w czwartek 25.02.2016.
Zrób krok i przyjdź do Chrystusa, a On przemieni twoje serce i sprawi, że zakwitniesz jak kwiat w Jego Ogrodzie.

wtorek, 26 stycznia 2016

wtorek, 5 stycznia 2016

SPOTKANIE

W czwartek 7 stycznia 2016 serdecznie zapraszamy na spotkanie Wspólnoty Marana Tha do salki parafialnej przy Konwikcie na godzinę 19:00.
Przypominam, że spotkania odbywają się w każdy pierwszy i trzeci czwartek każdego miesiąca.
Plan spotkań w styczniu wypada _ I spotkanie 7.01.2016, II spotkanie - 21.01.2016. Natomiast msza święta z adoracją odbędzie się w ostatni czwartek tego miesiąca tj. 28.01.2016 o godzinie 19:00 w Kaplicy Konwiktu Św. Leona w Wejherowie.
Serdecznie zapraszamy.