Aby dobrze zrozumieć symbolikę jaka towarzyszy Świętom Bożego Narodzenie, przeczytajmy tekst
1. PASTERKA
Pasterka,
czyli Eucharystia, która w Liturgii Słowa wspomina radość betlejemskich
pasterzy, sprawowana często o północy w noc Bożego Narodzenia, stanowi
zasadniczy punkt ciężkości i centralny moment wszystkich zwyczajów powiązanych
z obchodami przyjścia Chrystusa na świat. Uroczystość Bożego Narodzenia z
własnym formularzem mszalnym, z osobnymi obchodami w kręgu roku liturgicznego,
nie była znana przed IV wiekiem. Przez pierwsze trzy wieki Kościół wiernie
obchodził jedynie datę zmartwychwstania Chrystusa i to zarówno w obchodach
corocznych, jak też coniedzielnych (mała Pascha - niedziela), natomiast jakoby
mniej się interesował datą narodzin Chrystusa. Ewangelie nie zajmują się bliżej
dokładnym ustaleniem dnia narodzin Chrystusa Pana. Kościołowi antycznemu
wystarczała sama znajomość faktu narodzin naszego Zbawiciela i przebieg
wszystkich wydarzeń zbawczych związanych z osobą Jezusa Chrystusa. Dokładny
dzień urodzin Chrystusa, ani dla Jemu współczesnych, ani dla pierwszych
judeo-chrześcijan, nie odgrywał żadnej znaczącej roli. Natomiast chrześcijanie
pochodzący z kultury hellenistycznej przywiązywali duże znaczenie do daty i
dnia obchodów narodzin. Dzień 25 grudnia, jako data liturgicznych obchodów
święta narodzenia Chrystusa Pana, jakkolwiek znana już w połowie I w. w
środowisku rzymskim, jest nie tyle obliczeniem chronologicznym i zapisem
"metryki" urodzin, ile raczej symbolicznym ustaleniem kalendarzowym.
Impulsem do powstania osobnego święta liturgicznego narodzenia Chrystusa Pana
było z pewnością oświadczenie Soboru w Nicei (325), że Jezus Chrystus jest
prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem (Sobór obalał tu herezje Ariusza).
Od
V wieku źródła liturgiczne przekazują nam pierwszy formularz mszalny na Boże
Narodzenie. Od połowy VI wieku Rzym zna już tradycję trzech Mszy św.: tzw.
"Pasterkę", Mszę o świcie i Mszę w dzień. Trzy formularze mszalne dla
obchodów narodzin Chrystusa zostały przejęte ze zwyczajów liturgii papieskiej.
Papież udawał się najpierw o północy do wspaniałej bazyliki dedykowanej macierzyństwu
NMP (bazylika S. Maria Maggiore). Istniała tam (już od VI w.) replika groty
betlejemskiej w postaci osobnej kaplicy "Oratorium ad praesepe",
dobudowanej do bazyliki. Na dzień 25 grudnia przypadało także w kalendarzu
rzymskim rocznicowe wspomnienie świętej męczennicy Anastazji, która poniosła
śmierć w Sirmium (+304) w czasie prześladowania Dioklecjana. Św. Anastazji
dedykowana była bazylika u stóp Palatynu, która zarazem była dworskim kościołem
namiestnika cesarskiego. Z tego właśnie względu papież celebrował tam w dzień
Bożego Narodzenia drugą swoją Mszę św. z osobnym formularzem i to o treści
bożonarodzeniowej.
Msza
św. celebrowana dziś jako trzecia z kolei, jest historycznie związana z
najstarszym formularzem,
którego używał papież już od IV wieku w bazylice św. Piotra, o zwykłej wówczas uroczystej porze dnia, czyli o godz. 900. Początkowo tylko papież, a później także biskupi, mieli prawo w uroczystość Bożego Narodzenia intonować hymn "Chwała na wysokości Bogu". Kapłanom zezwolono na ten przywilej dopiero w początkach II tysiąclecia. Papieski zwyczaj celebrowania trzech Mszy św. w uroczystość narodzin Chrystusa Pana przyjęli stopniowo wszyscy celebransi wraz z rozpowszechnianiem się na całym ówczesnym świecie, poprzez tzw. reformy karolińskie (IX w.), ksiąg liturgicznych wzorowanych na Rzymie. Również od IX wieku, szkoła alegorystów zaczęła ten zwyczaj wyjaśniać potrójnym narodzeniem Chrystusa: odwiecznym zrodzeniem przez Boga Ojca, narodzeniem w czasie z Maryji Dziewicy oraz mistycznym rodzeniem się Chrystusa w sercach ludzkich. W tych trzech mszach świętych widziano również echo - znak hołdu złożonego przez aniołów, pasterzy i trzech króli, stąd zwano te formularze mszalne: anielskim, pasterskim i królewskim. Dzisiejszy jednak porządek czytań Liturgii Słowa nie odpowiada już tej dawnej interpretacji.
którego używał papież już od IV wieku w bazylice św. Piotra, o zwykłej wówczas uroczystej porze dnia, czyli o godz. 900. Początkowo tylko papież, a później także biskupi, mieli prawo w uroczystość Bożego Narodzenia intonować hymn "Chwała na wysokości Bogu". Kapłanom zezwolono na ten przywilej dopiero w początkach II tysiąclecia. Papieski zwyczaj celebrowania trzech Mszy św. w uroczystość narodzin Chrystusa Pana przyjęli stopniowo wszyscy celebransi wraz z rozpowszechnianiem się na całym ówczesnym świecie, poprzez tzw. reformy karolińskie (IX w.), ksiąg liturgicznych wzorowanych na Rzymie. Również od IX wieku, szkoła alegorystów zaczęła ten zwyczaj wyjaśniać potrójnym narodzeniem Chrystusa: odwiecznym zrodzeniem przez Boga Ojca, narodzeniem w czasie z Maryji Dziewicy oraz mistycznym rodzeniem się Chrystusa w sercach ludzkich. W tych trzech mszach świętych widziano również echo - znak hołdu złożonego przez aniołów, pasterzy i trzech króli, stąd zwano te formularze mszalne: anielskim, pasterskim i królewskim. Dzisiejszy jednak porządek czytań Liturgii Słowa nie odpowiada już tej dawnej interpretacji.
"Pasterka", czyli Msza Św. o północy, otwiera oktawę liturgicznych obchodów związanych z tajemnicą Wcielenia, czyli przyjęcia przez Syna Bożego ludzkiej natury i przyjścia na świat.
2. ŻŁÓBEK,
SZOPKA
Zrozumiałe
jest, że grota betlejemska, miejsce narodzin Chrystusa, wraz ze znajdującym się
tam żłóbkiem, od samego początku była miejscem szczególnego pietyzmu i czci
chrześcijan. Dokumentują to liczne przekazy z antyczności chrześcijańskiej (np.
pisma Orygenesa z r. 248). Z polecenia Heleny, matki cesarza Konstantyna
zbudowano nad grotą w IV wieku Bazylikę Narodzin Chrystusa. W następnym wieku
doznała ona znacznych uszkodzeń, ale już około 540 roku z polecenia cesarza
Justyniana została ona odrestaurowana i w swej zasadniczej konstrukcji
przetrwała nieuszkodzona do dnia dzisiejszego. Została ona nawet oszczędzona w
czasie niszczycielskiej inwazji perskiej w roku 614. Ocaliły bazylikę
wymalowane na frontonie postaci (trzech) mędrców ubranych w szaty perskie. Rzym
też chciał mieć swoją grotę betlejemską. Od VI wieku czczono w Bazylice NMP
Większej drewniany żłóbek w kaplicy specjalnie dedykowanej temu żłóbkowi.
Wierzono, że jest on autentyczny i pochodzi z groty betlejemskiej. Warte
wspomnienia są również artystyczne prezentacje żłóbka spotykane już w IV i V
wieku na licznych sarkofagach rzymskich. Jednakże rozpowszechnienie idei
budowania i "odtwarzania" żłóbka betlejemskiego w kościołach
parafialnych zawdzięczamy duszpasterskiej intuicji św. Franciszka (XIII w.).
Św. Bonawentura (+1274) opisując na zlecenie zakonu franciszkańskiego oficjalny
żywot św. Franciszka z Asyżu (tzw. "Legenda maior") podaje, że
założyciel zakonu zbudował w pobliżu kościoła w Greccio w roku 1223 obszerną
szopkę, w której znalazło się nawet miejsce dla osła i dla woła. Z czasem
promotorami tradycji żłóbkowej stały się także inne zakony (np. teatyni,
jezuici). Szopkę, poza postaciami św. Rodziny stopniowo zaczęli wypełniać
pasterze, aniołowie, królowie (ewangelijni magowie), słudzy Heroda i jego
dworzanie. Z czasem szopka coraz bardziej się aktualizuje. Świętej Rodzinie
towarzyszą przy żłóbku charakterystyczni przedstawiciele danego narodu - np.
mieszczanie, chłopi, rzemieślnicy, górale, aktualni przedstawiciele władzy
cywilnej, wojsko, itd. W okresach szczególnie trudnych politycznie, szopki
nabierają charakteru patriotycznego, czy wręcz symbolicznego. Pierwotnie szopki
stawiano i budowano dla celów parafialnych. Przyjmuje się powszechnie, że
szopki te zaczęły pojawiać się także w domach prywatnych dopiero od XVIII wieku
pod wpływem tzw. (pseudo) reform austriackich Józefa II, który zakazał w swoim
cesarstwie prezentowania bożonarodzeniowych przedstawień w budynkach
kościelnych. Polskie szopki są proweniencji włoskiej, i to dzięki zasługom
synów zakonnych św. Franciszka, (zarówno franciszkanów konwentualnych jak też
tzw. obserwantów, nazywanych w Polsce także bernardynami) pojawiły się w kraju.
Jakkolwiek zachowane dokumenty historyczne prezentują nam wygląd polskich
szopek dopiero z początków XIX wieku, znane są również relacje stwierdzające,
że idea szopek sięga XVII wieku. Wśród wielu tradycji polskich szopek,
najbardziej znane są tzw. szopki krakowskie, cenione i znane już od XIX wieku.
Od roku 1927 istnieje nawet tradycja konkursu na najpiękniejszy jej egzemplarz.
Doroczna wystawa tych szopek (z przerwą w czasie okupacji niemieckiej oraz
okresu stalinowskiego 1950-1954) odbywa się w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza
na Rynku Krakowskim
3. OPŁATEK
Tradycyjnie
spożywanie wieczerzy wigilijnej poprzedza dzielenie się białym opłatkiem, czyli
bardzo cienkim, przaśnym (niekwaszonym) chlebem. Ten prosty, jakże ludzki,
komunikatywny zwyczaj nasycony jest głęboką i wielowymiarową symboliką. Zawarta
jest ona najpierw w fakcie "bycia razem". Skłóceni nie zasiadają
przecież razem do jednego stołu. Owszem, owa solidarna wspólnota stołu domaga
się wzajemnego zrozumienia ("kto wieIe rozumie, wiele przebacza, kto mało
rozumie..."), czyli wybaczenia, zgody na wzajemną inność, tchnie
życzliwością. Dzieląc się opłatkiem składamy przecież sobie życzenia dobra
wszelakiego, zarówno materialnego, jak też duchowego. Dobro materialne
symbolizuje materia opłatka - chleb. Oby go nam i naszym bliźnim nigdy nie
zabrakło, obyśmy umieli dzielić go z potrzebującymi! Święty Brat Albert, wielki
jałmużnik, heroiczny opiekun bezdomnych, podpowie nam tutaj, że należy być
"dobrym jak chleb" i podzielnym jak chleb. Opłatek wigilijny jest dla
chrześcijanina przede wszystkim nawiązaniem do potrzeby spożywania Chleba biblijnego,
z którym utożsamił się sam Chrystus, czyli do odżywiania się Eucharystycznym
chlebem. Rodzi się zaraz tutaj uzasadnione pytanie, czy posiadamy wystarczającą
wiedzę o całej, obszernej symbolice zwyczaju, który tak chętnie pielęgnujemy w
domach? Skąd pochodzi zwyczaj dzielenia się opłatkiem właśnie w dzień wigilii
Bożego Narodzenia? Sam fakt dzielenia się chlebem w postaci opłatka był znany
od początków Kościoła. Nie miał on jednak żadnego związku z okresem Bożego
Narodzenia, ile raczej bezpośrednio odnosił się do Eucharystii. Znano bowiem,
zarówno na Wschodzie jak też Zachodzie Kościoła, zwyczaj błogosławienia chleba
(w czasie Mszy św. i poza nią) i spożywania go jako rodzaju komunii duchowej.
Te pobłogosławione chleby zwano eulogiami. Dzielono się nimi wyrażając wzajemną
miłość, życzliwość, przynależność do tego samego lokalnego kościoła. Przesyłali
go sobie biskupi, a kapłani wiernym. Ta starożytna praktyka związana z
eulogiami osłabła na skutek dekretów z IX wieku (synody karolińskie), które
obawiały się zamazania w świadomości wiernych granicy między opłatkami
konsekrowanymi (Hostiami) a chlebem "pozamszalnym", zaledwie
pobłogosławionym. Nie ma solidnego studium, które podpowie nam, od kiedy i w
jaki sposób utrwaliła się w Polsce tradycja dzielenia się opłatkiem w dzień
wigilijny. Najstarsza wzmianka źródłowa o tej praktyce w polskich rodzinach
pochodzi z końca XVIII wieku. Dzisiaj jest to już wyłącznie polski zwyczaj, jak
przypomina nam Cyprian Kamil Norwid:
"JEST W
MOIM KRAJU ZWYCZAJ, ŻE W DZIEŃ WIGILIJNY,
PRZY WEJŚCIU
PIERWSZEJ GWIAZDY WIECZORNEJ NA NIEBIE,
LUDZIE GNIAZDA
WSPÓLNEGO ŁAMIĄ CHLEB BIBLIJNY,
NAJTKLIWSZE
PRZEKAZUJĄC UCZUCIA W TYM CHLEBIE".
4. CHOINKA
Niektórzy
chcieliby w choince świątecznej odnaleźć ślady "drzewa dobra i zła" z
raju, a nawet pewne paralele ze zbawczym drzewem Krzyża z Golgoty. Z pewnością
trudny do ustalenia jest fakt, od kiedy zaczęto kojarzyć iglaste drzewko z
obchodami świąt Bożego Narodzenia. Faktem jest, że w wielu kulturach i
religiach drzewo, zwłaszcza iglaste, było (i jest) symbolem życia, odradzania
się, płodności, trwania. Istnieją również próby biblijnego uzasadnienia
zwyczaju występowania bożonarodzeniowego drzewka, jakkolwiek brak bezpośrednich
źródeł rękopiśmiennych zarówno z antyczności chrześcijańskiej, jak też średniowiecznych,
odwołujących się do takiej interpretacji tekstu proroka Izajasza (60, 12):
"Chluba Libanu przyjdzie do ciebie: razem cyprysy, wiązy i bukszpan, aby
upiększyć moje miejsce święte" (warto tu przypomnieć, że w tym samym
rozdziale Izajasz w swej wizji prorokuje o hołdzie Mędrców, którzy zaofiarują
przyszłemu Panu złoto, kadzidło itd).
Kilka
faktów historycznych. Na jednym z miedziorytów malarza i grafika L. Cranacha
Starszego (+1553), w kontekście żłóbka rozpoznajemy drzewko jodłowe ozdobione
gwiazdą i świeczkami. W następnych wiekach, różne świadectwa historyczne
potwierdzają występowanie choinki, nawet w mieszkaniach prywatnych, wnoszonych
właśnie w dzień obchodów Adama i Ewy (24 grudnia). Zwyczaj ten stał się
powszechnym w mieszczańskich rodzinach niemieckich, tyrolskich, austriackich, a
później pozostałych krajów europejskich (i pozaeuropejskich), zwłaszcza w XIX
wieku. Przyjęło się to zarówno w rodzinach katolickich, jak też protestanckich.
Oczywiście dochodziły kolejno różne dodatkowe ozdoby choinkowe, uzasadnione
najpierw biblijnymi, a potem innymi motywacjami. W ubiegłym wieku zaczęto na
szczycie jodły umieszczać figurę gwiazdy betlejemskiej.
W
obecności zawieszanych jabłek widziano echo biblijnego jabłka (kuszenia) Adama
i Ewy (zastępowane później tzw. rajskimi jabłkami), w papierowych łańcuchach
rozpoznawano okowy zniewolenia grzechowego (czy nawet politycznego w okresach
rozbiorów Polski). Oświetlenie choinkowe miałoby wskazywać na Chrystusa, który
przyszedł na świat jako "światło na oświecenie pogan", a żywe, zielone
drzewo jodłowe miałoby symbolizować Chrystusa - źródło wszelkiego życia.
Jakkolwiek ta chrystologiczna interpretacja ma swoją dokumentację w
literaturze, poezji, to jednak nie jest (a powinna być!) powszechna. Natutralna
jodła, nieodzowny towarzysz kościelnych żłóbków, w środowiskach domowych
doznała dziś sekularyzacji. Z praktycznych względów jej oświetlenie jest dziś
sztuczne (elektryczne). Jodła już nie pachnie naturą - stała się ekologiczna,
sztuczna, plastikowa. Naturalne ozdoby (owoce, łakocie) zastąpiono szklanymi
kulami, sztuczną watą, sztucznymi "zimnymi ogniami", itd. Czy nie
trzeba nam na powrót "odkryć" religijny sens drzewka
bożonarodzeniowego i nasycić go pierwotną teologią? Tu nie tylko o folklor
chodzi !
5. WIECZERZA
WIGILIJNA
W
tradycji rodzinnej, w cyklu obrzędowym Bożego Narodzenia wyjątkowe znaczenie ma
wieczerza w wieczór wigilijny. Na jej klimat wpływają także takie elementy (i
zjawiska) jak: dzielenie się opłatkiem, choinka, śpiewanie kolęd, obdarzanie
się prezentami, itd. Ponieważ jednak dedykujemy im osobne naświetlenie,
zatrzymujemy się tutaj tylko na momencie wspólnego posiłku.
Tradycja
rodzinnej, uroczystej wieczerzy wigilijnej, poszerzonej często o udział
przyjaciół czy znajomych, jest dzisiaj zjawiskiem powszechnie praktykowanym w
Polsce. Urządzają ją nawet ludzie nie związani bezpośrednio z Kościołem
katolickim. Zwyczaj przygotowywania wigilijnej wieczerzy zauważono i zapisano
na pewno już w XVIII wieku, choć przypuszcza się, że był świętowany w naszym
kraju już wcześniej. Zwyczaj ten nasycony był wieloma tradycjami często bardzo
lokalnymi, które dzisiaj po części zanikają i koncentrują się na zachowaniu
kilku istotnych elementów. Nadal przestrzegany jest w dzień Wigilii post
jakościowy (powstrzymanie się od potraw mięsnych). Wieczerzę poprzedza
przygotowanie ("ubranie") i ozdobienie choinki domowej, jak też
domowej szopki. Pod białym obrusem stołu kładzie się kilka kłosów siana
(symbolika stajenki betlejemskiej). Wieczerzę należy rozpocząć z pojawieniem
się pierwszej gwiazdy na niebie. Po odczytaniu perykopy ewangelijnej z tekstem
narodzin Chrystusa Pana (najlepiej Łk 2, 1-20), uczestnicy dzieląc się białym
opłatkiem, składają sobie życzenia, wybaczają wzajemnie przeszłość czy urazy.
Przy zasiadaniu do stołu pozostawia się czasem wolne nakrycie dla ewentualnego
gościa lub też symbolicznie dla Chrystusa obecnego wśród biesiadników. Znano w
Polsce także przesąd, aby liczba zasiadających osób była nieparzysta, gdyż w
przeciwnym razie za rok ktoś z uczestników nie doczeka kolejnej wieczerzy.
Na
szczęście, przesąd ten to już historia. Były i są różne tradycje dotyczące
ilości i zawartości potraw wigilijnych. Najczęściej podaje się najpierw zupę
rybną czy migdałową, względnie barszcz, potem grzyby z kapustą, ryby
(najczęściej karp w szarym sosie) gotowane lub pieczone, kluski z makiem,
kompot z suszonych owoców, itd. Znane są zwyczaje podawania 7, 9 względnie 12
potraw. We wschodnich rejonach Polski do obowiązkowych potraw należy tzw. kutia
(gotowana pszenica lub jęczmień z dodatkiem miodu, orzechów, migdałów itd.).
Po
skończonej wieczerzy wigilijnej jest czas na wzajemne obdarowywanie się
świątecznymi prezentami oraz na śpiew kolęd. Istnieją oczywiście także inne,
pozapolskie tradycje wspólnego, uroczystego posiłku z okazji świąt Bożego
Narodzenia. Mają one jednak miejsce w pierwszy dzień świąt. Poszczególne kraje
zachowują wtedy również swoje charakterystyczne potrawy i zwyczaje, np. w
krajach anglikańskich podaje się obowiązkowo indyka i płonący
"pudding", w Danii - pieczoną gęś z jabłkami.
Dzisiaj
nazwa "kolędy" kojarzy się przede wszystkim z pieśniami o tematyce
bożonarodzeniowej względnie odwiedzinami duszpasterskimi w tymże okresie
odbywanymi we wszystkich parafiach polskich. Sama nazwa "kolęda" jest
pochodzenia i tradycji rzymskiej. Pierwszy dzień każdego miesiąca nosił nazwę
calendae. Szczególnego znaczenia miały calendae styczniowe. Wiąże się to z
faktem, że od roku 153 przed Chr. 1 stycznia konsulowie prawnie obejmowali swój
urząd w całym imperium rzymskim. Przy reformie kalendarza w roku 46 przed Chr.
zadekretowanym przez Cezara Juliusza potwierdzono 1 stycznia jako początek roku
administracyjnego. W Rzymie obchodzono to szczególnie uroczyście. Odwiedzano
się wzajemnie, obdarowywano podarkami, śpiewano okolicznościowe piosenki. Wraz
z przyjęciem chrześcijaństwa zwyczaje te stopniowo powiązane zostały z okresem
bożonarodzeniowym, czyli z początkiem obchodów rachuby nowego czasu,
"nowej ery", czyli narodzin Chrystusa. Kolęda w Polsce oznacza przede
wszystkim pieśń religijną, tematycznie związaną z biblijnymi wydarzeniami
nawiązującymi do narodzenia Chrystusa Pana.
Przypuszcza
się, że kolędy polskie powstawały najpierw w środowisku franciszkańskim,
zwłaszcza franciszkanów obserwantów. Należy tu jednak przypomnieć, że sam
termin "kolęda" w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej ustalił się
dopiero w XVII wieku.
Zrozumiałe
jest, że kolędy wypełnione były (i są) tematyką nawiązującą do biblijnych
opisów narodzin Chrystusa Pana, zwłaszcza do wydarzeń Nocy Betlejemskiej,
pokłonu pasterzy, klimatu groty czy stajenki, w której przyszedł na świat
Zbawiciel. Stopniowo kolędy zaczęły przypominać inne wydarzenia związane z
dziecięctwem Chrystusa: rzeź niemowląt, hołd mędrców (czyli tzw. Trzech Króli),
sen św. Józefa (pierwszy i drugi), ucieczkę do Egiptu itd. Z przekazów
apokryficznych, do kolęd (a także do żłóbka) "przywędrował" wół i
osioł, później dromadery, na których podróżowali Królowie, itd. Właściwie
śledząc zawartość tematyczną kolęd rodzących się przez wieki w różnych krajach,
środowiskach, czy nawet kontynentach, zauważymy, że jak w lustrze odbijają się
w nich wydarzenia historyczne, społeczne, moralne a nawet narodowe i
patriotyczne, w które ich twórcy "ubierali" treści kolęd, zabarwiając
je lokalnym, miejscowym, własnym kolorytem. Kolędy bowiem, to nie tylko
rzeczowa, biblijna "teologia faktów", ale to także specyficzny,
literacki gatunek śpiewanej teologii, w której jest miejsce na pewne
spoufalenie z Bogiem-Chrystusem. Jest tam zawarty duży ładunek emocjonalny,
swoista "teologia serca", czasami wyrażona nawet językiem pewnego
infantylizmu czy plebejskiego liryzmu (zob. np. chętnie używane zdrobnienia:
dzieciąteczko, sianeczko, miasteczko, aniołkowie, pastuszkowie, wołek, osiołek
itp.).
Właśnie
w kolędach, których ideą powstania było przekazać ubóstwienie człowieka w
Jezusie Chrystusie, dokonuje się odwrotny proces - "uczłowieczenie"
Boga. Dlatego kolędy są takie "ludzkie", rodzinne, swojskie, nasze,
bliskie. Także ich forma literacka sprawia, że są one chętnie wykonywane.
Spotykamy bowiem kolędę kołysankę, kolędy adorujące, życzeniowe, winszujące,
patriotyczne, obyczajowe, radosne, ale także pełne doloryzmu z wizją dramatu
oczekującej Męki Odkupieńczej itd. Również przebogata forma muzyczna kolęd,
ciągle "odnawiająca się" i chętnie dostosowywana do aktualnych
trendów czy nawet mody, wpływa na ich przetrwanie. Rozpoznajemy stąd kolędę
śpiewaną w formie kołysanki w rytmach poloneza, mazurka, oberka, marsza, a
nawet bluesa czy rocka.
Podobną
bogatą różnorodność odnajdziemy również wśród autorów kolęd. Tworzyli je
anonimowi pielgrzymi, waganci. Tłumaczono je z łaciny, czy z języków krajów
sąsiedzkich (w Polsce znane są przekłady kolęd niemieckich, czeskich itd.).
Kolędy powstawały w klasztorach (np. czułe, macierzyńskie kolędy sióstr
karmelitanek) i na dworach, w środowisku żaków czy służby kościelnej.
Jakkolwiek ogromna większość kolęd powstała w łonie Kościoła katolickiego, nie
brak jednakże zbiorów kolęd luterańskich, kalwińskich, czy nawet husyckich.
Kolędy są zjawiskiem kulturowym, zwłaszcza na naszej polskiej ziemi, gdzie
ilość znanych, względnie opisanych kolęd osiąga liczbę ponad pół tysiąca.
7. PREZENTY
GWIAZDKOWE
Powszechna
praktyka wzajemnego obdarowywania się prezentami (w tym zwłaszcza dzieci), z
okazji Świąt Bożego Narodzenia, związana była pierwotnie z kultem i życiorysem
św. Mikołaja, biskupa diecezji Bari (Italia), wielkiego jałmużnika żyjącego w
IV wieku. Jego niezwykła hojność, szczodrobliwość, troska o biednych, stały się
symbolem i uosobieniem miłości każdego bliźniego. Właśnie w okresie świąt
bożonarodzeniowych znalazła swoje logiczne uzasadnienie i to już we wczesnym
Średniowieczu. Dzisiejszą tradycję bożonarodzeniowych prezentów zawdzięczamy
Marcinowi Lutrowi, który w roku 1535 domagał się, aby protestanci zaniechali
zwyczaju "św. Mikołaja", a prezenty dawali swoim dzieciom jako dar
samego "Dzieciątka Jezus". Z czasem, wszystkie kraje chrześcijańskie,
także katolickie, przyjęły tę praktykę, gdyż motywacja była teologicznie
poprawna, pomimo Lutrowej proweniencji. Jednakże ślad dawnej tradycji biskupa -
św. Mikołaja nadal rozpoznajemy w postaci tzw. Gwiazdora ubranego w szaty
biskupie, z mitrą i pastorałem, względnie nazywanego wprost Santa Claus (kraje
anglosaskie) czy Sinterklaas (Holandia). To on w wigilię Bożego Narodzenia
przynosi nadal prezenty, to dzieci nadal ze swoją dziecięcą wiarą piszą do św.
Mikołaja w niebie zgłaszając różne swoje życzenia. Osobną tradycję składania
prezentów dzieciom znajdujemy w Italii. Nazywa się ona "Befana" (od
"Epifania" - uroczystość Objawienia Pańskiego, popularnie zwana
Świętem Trzech Króli). Dzieci włoskie otrzymują swoje dary właśnie z okazji
tego dnia, należącego przecież tematycznie i liturgicznie do okresu Bożego
Narodzenia
Swoistym
prezentem pamięci związanym z uroczystością Bożego Narodzenia jest bardzo
popularny na całym świecie zwyczaj wysyłania do krewnych, przyjaciół czy
znajomych okolicznościowych kartek z życzeniami świątecznymi. Pomysłodawcą tej
idei był w roku 1846 Anglik John Horsley, który polecił wydrukować 50 kartek
świątecznych według swojego projektu z krótkim życzeniem: "Wesołych Świąt
Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku". Dzisiaj, gdy zwyczaj ten
przyjął się już na całym świecie a ilość wysyłanych kartek świątecznych liczy
się na dziesiątki milionów, warto zapytać ludzi wierzących, czy treść kartek i
banalne często słowa życzeń mają jeszcze związek z istotą - sensem religijnego
źródła tych życzeń, czyli z faktem narodzin Jezusa Chrystusa? Czy wolno nam
dopuścić, aby laickie kartki świąteczne z "bombkami" choinkowymi, saniami
na śniegu itd. wyparły lub zatarły plastyczne wyobrażenia związane z wejściem
Chrystusa w dzieje świata? I życzenia świąteczne mogą być świadectwem wiary...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz