niedziela, 22 grudnia 2013

Z HISTORII - OBRZĘDY WIGILIJNE

Aby dobrze zrozumieć symbolikę jaka towarzyszy Świętom Bożego Narodzenie, przeczytajmy tekst 
1. PASTERKA
Pasterka, czyli Eucharystia, która w Liturgii Słowa wspomina radość betlejemskich pasterzy, sprawowana często o północy w noc Bożego Narodzenia, stanowi zasadniczy punkt ciężkości i centralny moment wszystkich zwyczajów powiązanych z obchodami przyjścia Chrystusa na świat. Uroczystość Bożego Narodzenia z własnym formularzem mszalnym, z osobnymi obchodami w kręgu roku liturgicznego, nie była znana przed IV wiekiem. Przez pierwsze trzy wieki Kościół wiernie obchodził jedynie datę zmartwychwstania Chrystusa i to zarówno w obchodach corocznych, jak też coniedzielnych (mała Pascha - niedziela), natomiast jakoby mniej się interesował datą narodzin Chrystusa. Ewangelie nie zajmują się bliżej dokładnym ustaleniem dnia narodzin Chrystusa Pana. Kościołowi antycznemu wystarczała sama znajomość faktu narodzin naszego Zbawiciela i przebieg wszystkich wydarzeń zbawczych związanych z osobą Jezusa Chrystusa. Dokładny dzień urodzin Chrystusa, ani dla Jemu współczesnych, ani dla pierwszych judeo-chrześcijan, nie odgrywał żadnej znaczącej roli. Natomiast chrześcijanie pochodzący z kultury hellenistycznej przywiązywali duże znaczenie do daty i dnia obchodów narodzin. Dzień 25 grudnia, jako data liturgicznych obchodów święta narodzenia Chrystusa Pana, jakkolwiek znana już w połowie I w. w środowisku rzymskim, jest nie tyle obliczeniem chronologicznym i zapisem "metryki" urodzin, ile raczej symbolicznym ustaleniem kalendarzowym. Impulsem do powstania osobnego święta liturgicznego narodzenia Chrystusa Pana było z pewnością oświadczenie Soboru w Nicei (325), że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem (Sobór obalał tu herezje Ariusza).
Od V wieku źródła liturgiczne przekazują nam pierwszy formularz mszalny na Boże Narodzenie. Od połowy VI wieku Rzym zna już tradycję trzech Mszy św.: tzw. "Pasterkę", Mszę o świcie i Mszę w dzień. Trzy formularze mszalne dla obchodów narodzin Chrystusa zostały przejęte ze zwyczajów liturgii papieskiej. Papież udawał się najpierw o północy do wspaniałej bazyliki dedykowanej macierzyństwu NMP (bazylika S. Maria Maggiore). Istniała tam (już od VI w.) replika groty betlejemskiej w postaci osobnej kaplicy "Oratorium ad praesepe", dobudowanej do bazyliki. Na dzień 25 grudnia przypadało także w kalendarzu rzymskim rocznicowe wspomnienie świętej męczennicy Anastazji, która poniosła śmierć w Sirmium (+304) w czasie prześladowania Dioklecjana. Św. Anastazji dedykowana była bazylika u stóp Palatynu, która zarazem była dworskim kościołem namiestnika cesarskiego. Z tego właśnie względu papież celebrował tam w dzień Bożego Narodzenia drugą swoją Mszę św. z osobnym formularzem i to o treści bożonarodzeniowej.
Msza św. celebrowana dziś jako trzecia z kolei, jest historycznie związana z najstarszym formularzem,
którego używał papież już od IV wieku w bazylice św. Piotra, o zwykłej wówczas uroczystej porze dnia, czyli o godz. 900. Początkowo tylko papież, a później także biskupi, mieli prawo w uroczystość Bożego Narodzenia intonować hymn "Chwała na wysokości Bogu". Kapłanom zezwolono na ten przywilej dopiero w początkach II tysiąclecia. Papieski zwyczaj celebrowania trzech Mszy św. w uroczystość narodzin Chrystusa Pana przyjęli stopniowo wszyscy celebransi wraz z rozpowszechnianiem się na całym ówczesnym świecie, poprzez tzw. reformy karolińskie (IX w.), ksiąg liturgicznych wzorowanych na Rzymie. Również od IX wieku, szkoła alegorystów zaczęła ten zwyczaj wyjaśniać potrójnym narodzeniem Chrystusa: odwiecznym zrodzeniem przez Boga Ojca, narodzeniem w czasie z Maryji Dziewicy oraz mistycznym rodzeniem się Chrystusa w sercach ludzkich. W tych trzech mszach świętych widziano również echo - znak hołdu złożonego przez aniołów, pasterzy i trzech króli, stąd zwano te formularze mszalne: anielskim, pasterskim i królewskim. Dzisiejszy jednak porządek czytań Liturgii Słowa nie odpowiada już tej dawnej interpretacji.

"Pasterka", czyli Msza Św. o północy, otwiera oktawę liturgicznych obchodów związanych z tajemnicą Wcielenia, czyli przyjęcia przez Syna Bożego ludzkiej natury i przyjścia na świat.

2. ŻŁÓBEK, SZOPKA
Zrozumiałe jest, że grota betlejemska, miejsce narodzin Chrystusa, wraz ze znajdującym się tam żłóbkiem, od samego początku była miejscem szczególnego pietyzmu i czci chrześcijan. Dokumentują to liczne przekazy z antyczności chrześcijańskiej (np. pisma Orygenesa z r. 248). Z polecenia Heleny, matki cesarza Konstantyna zbudowano nad grotą w IV wieku Bazylikę Narodzin Chrystusa. W następnym wieku doznała ona znacznych uszkodzeń, ale już około 540 roku z polecenia cesarza Justyniana została ona odrestaurowana i w swej zasadniczej konstrukcji przetrwała nieuszkodzona do dnia dzisiejszego. Została ona nawet oszczędzona w czasie niszczycielskiej inwazji perskiej w roku 614. Ocaliły bazylikę wymalowane na frontonie postaci (trzech) mędrców ubranych w szaty perskie. Rzym też chciał mieć swoją grotę betlejemską. Od VI wieku czczono w Bazylice NMP Większej drewniany żłóbek w kaplicy specjalnie dedykowanej temu żłóbkowi. Wierzono, że jest on autentyczny i pochodzi z groty betlejemskiej. Warte wspomnienia są również artystyczne prezentacje żłóbka spotykane już w IV i V wieku na licznych sarkofagach rzymskich. Jednakże rozpowszechnienie idei budowania i "odtwarzania" żłóbka betlejemskiego w kościołach parafialnych zawdzięczamy duszpasterskiej intuicji św. Franciszka (XIII w.). Św. Bonawentura (+1274) opisując na zlecenie zakonu franciszkańskiego oficjalny żywot św. Franciszka z Asyżu (tzw. "Legenda maior") podaje, że założyciel zakonu zbudował w pobliżu kościoła w Greccio w roku 1223 obszerną szopkę, w której znalazło się nawet miejsce dla osła i dla woła. Z czasem promotorami tradycji żłóbkowej stały się także inne zakony (np. teatyni, jezuici). Szopkę, poza postaciami św. Rodziny stopniowo zaczęli wypełniać pasterze, aniołowie, królowie (ewangelijni magowie), słudzy Heroda i jego dworzanie. Z czasem szopka coraz bardziej się aktualizuje. Świętej Rodzinie towarzyszą przy żłóbku charakterystyczni przedstawiciele danego narodu - np. mieszczanie, chłopi, rzemieślnicy, górale, aktualni przedstawiciele władzy cywilnej, wojsko, itd. W okresach szczególnie trudnych politycznie, szopki nabierają charakteru patriotycznego, czy wręcz symbolicznego. Pierwotnie szopki stawiano i budowano dla celów parafialnych. Przyjmuje się powszechnie, że szopki te zaczęły pojawiać się także w domach prywatnych dopiero od XVIII wieku pod wpływem tzw. (pseudo) reform austriackich Józefa II, który zakazał w swoim cesarstwie prezentowania bożonarodzeniowych przedstawień w budynkach kościelnych. Polskie szopki są proweniencji włoskiej, i to dzięki zasługom synów zakonnych św. Franciszka, (zarówno franciszkanów konwentualnych jak też tzw. obserwantów, nazywanych w Polsce także bernardynami) pojawiły się w kraju. Jakkolwiek zachowane dokumenty historyczne prezentują nam wygląd polskich szopek dopiero z początków XIX wieku, znane są również relacje stwierdzające, że idea szopek sięga XVII wieku. Wśród wielu tradycji polskich szopek, najbardziej znane są tzw. szopki krakowskie, cenione i znane już od XIX wieku. Od roku 1927 istnieje nawet tradycja konkursu na najpiękniejszy jej egzemplarz. Doroczna wystawa tych szopek (z przerwą w czasie okupacji niemieckiej oraz okresu stalinowskiego 1950-1954) odbywa się w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza na Rynku Krakowskim

3. OPŁATEK
Tradycyjnie spożywanie wieczerzy wigilijnej poprzedza dzielenie się białym opłatkiem, czyli bardzo cienkim, przaśnym (niekwaszonym) chlebem. Ten prosty, jakże ludzki, komunikatywny zwyczaj nasycony jest głęboką i wielowymiarową symboliką. Zawarta jest ona najpierw w fakcie "bycia razem". Skłóceni nie zasiadają przecież razem do jednego stołu. Owszem, owa solidarna wspólnota stołu domaga się wzajemnego zrozumienia ("kto wieIe rozumie, wiele przebacza, kto mało rozumie..."), czyli wybaczenia, zgody na wzajemną inność, tchnie życzliwością. Dzieląc się opłatkiem składamy przecież sobie życzenia dobra wszelakiego, zarówno materialnego, jak też duchowego. Dobro materialne symbolizuje materia opłatka - chleb. Oby go nam i naszym bliźnim nigdy nie zabrakło, obyśmy umieli dzielić go z potrzebującymi! Święty Brat Albert, wielki jałmużnik, heroiczny opiekun bezdomnych, podpowie nam tutaj, że należy być "dobrym jak chleb" i podzielnym jak chleb. Opłatek wigilijny jest dla chrześcijanina przede wszystkim nawiązaniem do potrzeby spożywania Chleba biblijnego, z którym utożsamił się sam Chrystus, czyli do odżywiania się Eucharystycznym chlebem. Rodzi się zaraz tutaj uzasadnione pytanie, czy posiadamy wystarczającą wiedzę o całej, obszernej symbolice zwyczaju, który tak chętnie pielęgnujemy w domach? Skąd pochodzi zwyczaj dzielenia się opłatkiem właśnie w dzień wigilii Bożego Narodzenia? Sam fakt dzielenia się chlebem w postaci opłatka był znany od początków Kościoła. Nie miał on jednak żadnego związku z okresem Bożego Narodzenia, ile raczej bezpośrednio odnosił się do Eucharystii. Znano bowiem, zarówno na Wschodzie jak też Zachodzie Kościoła, zwyczaj błogosławienia chleba (w czasie Mszy św. i poza nią) i spożywania go jako rodzaju komunii duchowej. Te pobłogosławione chleby zwano eulogiami. Dzielono się nimi wyrażając wzajemną miłość, życzliwość, przynależność do tego samego lokalnego kościoła. Przesyłali go sobie biskupi, a kapłani wiernym. Ta starożytna praktyka związana z eulogiami osłabła na skutek dekretów z IX wieku (synody karolińskie), które obawiały się zamazania w świadomości wiernych granicy między opłatkami konsekrowanymi (Hostiami) a chlebem "pozamszalnym", zaledwie pobłogosławionym. Nie ma solidnego studium, które podpowie nam, od kiedy i w jaki sposób utrwaliła się w Polsce tradycja dzielenia się opłatkiem w dzień wigilijny. Najstarsza wzmianka źródłowa o tej praktyce w polskich rodzinach pochodzi z końca XVIII wieku. Dzisiaj jest to już wyłącznie polski zwyczaj, jak przypomina nam Cyprian Kamil Norwid:
"JEST W MOIM KRAJU ZWYCZAJ, ŻE W DZIEŃ WIGILIJNY,
PRZY WEJŚCIU PIERWSZEJ GWIAZDY WIECZORNEJ NA NIEBIE,
LUDZIE GNIAZDA WSPÓLNEGO ŁAMIĄ CHLEB BIBLIJNY,
NAJTKLIWSZE PRZEKAZUJĄC UCZUCIA W TYM CHLEBIE".

4. CHOINKA
Niektórzy chcieliby w choince świątecznej odnaleźć ślady "drzewa dobra i zła" z raju, a nawet pewne paralele ze zbawczym drzewem Krzyża z Golgoty. Z pewnością trudny do ustalenia jest fakt, od kiedy zaczęto kojarzyć iglaste drzewko z obchodami świąt Bożego Narodzenia. Faktem jest, że w wielu kulturach i religiach drzewo, zwłaszcza iglaste, było (i jest) symbolem życia, odradzania się, płodności, trwania. Istnieją również próby biblijnego uzasadnienia zwyczaju występowania bożonarodzeniowego drzewka, jakkolwiek brak bezpośrednich źródeł rękopiśmiennych zarówno z antyczności chrześcijańskiej, jak też średniowiecznych, odwołujących się do takiej interpretacji tekstu proroka Izajasza (60, 12): "Chluba Libanu przyjdzie do ciebie: razem cyprysy, wiązy i bukszpan, aby upiększyć moje miejsce święte" (warto tu przypomnieć, że w tym samym rozdziale Izajasz w swej wizji prorokuje o hołdzie Mędrców, którzy zaofiarują przyszłemu Panu złoto, kadzidło itd).
Kilka faktów historycznych. Na jednym z miedziorytów malarza i grafika L. Cranacha Starszego (+1553), w kontekście żłóbka rozpoznajemy drzewko jodłowe ozdobione gwiazdą i świeczkami. W następnych wiekach, różne świadectwa historyczne potwierdzają występowanie choinki, nawet w mieszkaniach prywatnych, wnoszonych właśnie w dzień obchodów Adama i Ewy (24 grudnia). Zwyczaj ten stał się powszechnym w mieszczańskich rodzinach niemieckich, tyrolskich, austriackich, a później pozostałych krajów europejskich (i pozaeuropejskich), zwłaszcza w XIX wieku. Przyjęło się to zarówno w rodzinach katolickich, jak też protestanckich. Oczywiście dochodziły kolejno różne dodatkowe ozdoby choinkowe, uzasadnione najpierw biblijnymi, a potem innymi motywacjami. W ubiegłym wieku zaczęto na szczycie jodły umieszczać figurę gwiazdy betlejemskiej.
W obecności zawieszanych jabłek widziano echo biblijnego jabłka (kuszenia) Adama i Ewy (zastępowane później tzw. rajskimi jabłkami), w papierowych łańcuchach rozpoznawano okowy zniewolenia grzechowego (czy nawet politycznego w okresach rozbiorów Polski). Oświetlenie choinkowe miałoby wskazywać na Chrystusa, który przyszedł na świat jako "światło na oświecenie pogan", a żywe, zielone drzewo jodłowe miałoby symbolizować Chrystusa - źródło wszelkiego życia. Jakkolwiek ta chrystologiczna interpretacja ma swoją dokumentację w literaturze, poezji, to jednak nie jest (a powinna być!) powszechna. Natutralna jodła, nieodzowny towarzysz kościelnych żłóbków, w środowiskach domowych doznała dziś sekularyzacji. Z praktycznych względów jej oświetlenie jest dziś sztuczne (elektryczne). Jodła już nie pachnie naturą - stała się ekologiczna, sztuczna, plastikowa. Naturalne ozdoby (owoce, łakocie) zastąpiono szklanymi kulami, sztuczną watą, sztucznymi "zimnymi ogniami", itd. Czy nie trzeba nam na powrót "odkryć" religijny sens drzewka bożonarodzeniowego i nasycić go pierwotną teologią? Tu nie tylko o folklor chodzi !

5. WIECZERZA WIGILIJNA
W tradycji rodzinnej, w cyklu obrzędowym Bożego Narodzenia wyjątkowe znaczenie ma wieczerza w wieczór wigilijny. Na jej klimat wpływają także takie elementy (i zjawiska) jak: dzielenie się opłatkiem, choinka, śpiewanie kolęd, obdarzanie się prezentami, itd. Ponieważ jednak dedykujemy im osobne naświetlenie, zatrzymujemy się tutaj tylko na momencie wspólnego posiłku.
Tradycja rodzinnej, uroczystej wieczerzy wigilijnej, poszerzonej często o udział przyjaciół czy znajomych, jest dzisiaj zjawiskiem powszechnie praktykowanym w Polsce. Urządzają ją nawet ludzie nie związani bezpośrednio z Kościołem katolickim. Zwyczaj przygotowywania wigilijnej wieczerzy zauważono i zapisano na pewno już w XVIII wieku, choć przypuszcza się, że był świętowany w naszym kraju już wcześniej. Zwyczaj ten nasycony był wieloma tradycjami często bardzo lokalnymi, które dzisiaj po części zanikają i koncentrują się na zachowaniu kilku istotnych elementów. Nadal przestrzegany jest w dzień Wigilii post jakościowy (powstrzymanie się od potraw mięsnych). Wieczerzę poprzedza przygotowanie ("ubranie") i ozdobienie choinki domowej, jak też domowej szopki. Pod białym obrusem stołu kładzie się kilka kłosów siana (symbolika stajenki betlejemskiej). Wieczerzę należy rozpocząć z pojawieniem się pierwszej gwiazdy na niebie. Po odczytaniu perykopy ewangelijnej z tekstem narodzin Chrystusa Pana (najlepiej Łk 2, 1-20), uczestnicy dzieląc się białym opłatkiem, składają sobie życzenia, wybaczają wzajemnie przeszłość czy urazy. Przy zasiadaniu do stołu pozostawia się czasem wolne nakrycie dla ewentualnego gościa lub też symbolicznie dla Chrystusa obecnego wśród biesiadników. Znano w Polsce także przesąd, aby liczba zasiadających osób była nieparzysta, gdyż w przeciwnym razie za rok ktoś z uczestników nie doczeka kolejnej wieczerzy.
Na szczęście, przesąd ten to już historia. Były i są różne tradycje dotyczące ilości i zawartości potraw wigilijnych. Najczęściej podaje się najpierw zupę rybną czy migdałową, względnie barszcz, potem grzyby z kapustą, ryby (najczęściej karp w szarym sosie) gotowane lub pieczone, kluski z makiem, kompot z suszonych owoców, itd. Znane są zwyczaje podawania 7, 9 względnie 12 potraw. We wschodnich rejonach Polski do obowiązkowych potraw należy tzw. kutia (gotowana pszenica lub jęczmień z dodatkiem miodu, orzechów, migdałów itd.).
Po skończonej wieczerzy wigilijnej jest czas na wzajemne obdarowywanie się świątecznymi prezentami oraz na śpiew kolęd. Istnieją oczywiście także inne, pozapolskie tradycje wspólnego, uroczystego posiłku z okazji świąt Bożego Narodzenia. Mają one jednak miejsce w pierwszy dzień świąt. Poszczególne kraje zachowują wtedy również swoje charakterystyczne potrawy i zwyczaje, np. w krajach anglikańskich podaje się obowiązkowo indyka i płonący "pudding", w Danii - pieczoną gęś z jabłkami. 

6. KOLĘDY
Dzisiaj nazwa "kolędy" kojarzy się przede wszystkim z pieśniami o tematyce bożonarodzeniowej względnie odwiedzinami duszpasterskimi w tymże okresie odbywanymi we wszystkich parafiach polskich. Sama nazwa "kolęda" jest pochodzenia i tradycji rzymskiej. Pierwszy dzień każdego miesiąca nosił nazwę calendae. Szczególnego znaczenia miały calendae styczniowe. Wiąże się to z faktem, że od roku 153 przed Chr. 1 stycznia konsulowie prawnie obejmowali swój urząd w całym imperium rzymskim. Przy reformie kalendarza w roku 46 przed Chr. zadekretowanym przez Cezara Juliusza potwierdzono 1 stycznia jako początek roku administracyjnego. W Rzymie obchodzono to szczególnie uroczyście. Odwiedzano się wzajemnie, obdarowywano podarkami, śpiewano okolicznościowe piosenki. Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa zwyczaje te stopniowo powiązane zostały z okresem bożonarodzeniowym, czyli z początkiem obchodów rachuby nowego czasu, "nowej ery", czyli narodzin Chrystusa. Kolęda w Polsce oznacza przede wszystkim pieśń religijną, tematycznie związaną z biblijnymi wydarzeniami nawiązującymi do narodzenia Chrystusa Pana.
Przypuszcza się, że kolędy polskie powstawały najpierw w środowisku franciszkańskim, zwłaszcza franciszkanów obserwantów. Należy tu jednak przypomnieć, że sam termin "kolęda" w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej ustalił się dopiero w XVII wieku.
Zrozumiałe jest, że kolędy wypełnione były (i są) tematyką nawiązującą do biblijnych opisów narodzin Chrystusa Pana, zwłaszcza do wydarzeń Nocy Betlejemskiej, pokłonu pasterzy, klimatu groty czy stajenki, w której przyszedł na świat Zbawiciel. Stopniowo kolędy zaczęły przypominać inne wydarzenia związane z dziecięctwem Chrystusa: rzeź niemowląt, hołd mędrców (czyli tzw. Trzech Króli), sen św. Józefa (pierwszy i drugi), ucieczkę do Egiptu itd. Z przekazów apokryficznych, do kolęd (a także do żłóbka) "przywędrował" wół i osioł, później dromadery, na których podróżowali Królowie, itd. Właściwie śledząc zawartość tematyczną kolęd rodzących się przez wieki w różnych krajach, środowiskach, czy nawet kontynentach, zauważymy, że jak w lustrze odbijają się w nich wydarzenia historyczne, społeczne, moralne a nawet narodowe i patriotyczne, w które ich twórcy "ubierali" treści kolęd, zabarwiając je lokalnym, miejscowym, własnym kolorytem. Kolędy bowiem, to nie tylko rzeczowa, biblijna "teologia faktów", ale to także specyficzny, literacki gatunek śpiewanej teologii, w której jest miejsce na pewne spoufalenie z Bogiem-Chrystusem. Jest tam zawarty duży ładunek emocjonalny, swoista "teologia serca", czasami wyrażona nawet językiem pewnego infantylizmu czy plebejskiego liryzmu (zob. np. chętnie używane zdrobnienia: dzieciąteczko, sianeczko, miasteczko, aniołkowie, pastuszkowie, wołek, osiołek itp.).
Właśnie w kolędach, których ideą powstania było przekazać ubóstwienie człowieka w Jezusie Chrystusie, dokonuje się odwrotny proces - "uczłowieczenie" Boga. Dlatego kolędy są takie "ludzkie", rodzinne, swojskie, nasze, bliskie. Także ich forma literacka sprawia, że są one chętnie wykonywane. Spotykamy bowiem kolędę kołysankę, kolędy adorujące, życzeniowe, winszujące, patriotyczne, obyczajowe, radosne, ale także pełne doloryzmu z wizją dramatu oczekującej Męki Odkupieńczej itd. Również przebogata forma muzyczna kolęd, ciągle "odnawiająca się" i chętnie dostosowywana do aktualnych trendów czy nawet mody, wpływa na ich przetrwanie. Rozpoznajemy stąd kolędę śpiewaną w formie kołysanki w rytmach poloneza, mazurka, oberka, marsza, a nawet bluesa czy rocka.
Podobną bogatą różnorodność odnajdziemy również wśród autorów kolęd. Tworzyli je anonimowi pielgrzymi, waganci. Tłumaczono je z łaciny, czy z języków krajów sąsiedzkich (w Polsce znane są przekłady kolęd niemieckich, czeskich itd.). Kolędy powstawały w klasztorach (np. czułe, macierzyńskie kolędy sióstr karmelitanek) i na dworach, w środowisku żaków czy służby kościelnej. Jakkolwiek ogromna większość kolęd powstała w łonie Kościoła katolickiego, nie brak jednakże zbiorów kolęd luterańskich, kalwińskich, czy nawet husyckich. Kolędy są zjawiskiem kulturowym, zwłaszcza na naszej polskiej ziemi, gdzie ilość znanych, względnie opisanych kolęd osiąga liczbę ponad pół tysiąca.

7. PREZENTY GWIAZDKOWE
Powszechna praktyka wzajemnego obdarowywania się prezentami (w tym zwłaszcza dzieci), z okazji Świąt Bożego Narodzenia, związana była pierwotnie z kultem i życiorysem św. Mikołaja, biskupa diecezji Bari (Italia), wielkiego jałmużnika żyjącego w IV wieku. Jego niezwykła hojność, szczodrobliwość, troska o biednych, stały się symbolem i uosobieniem miłości każdego bliźniego. Właśnie w okresie świąt bożonarodzeniowych znalazła swoje logiczne uzasadnienie i to już we wczesnym Średniowieczu. Dzisiejszą tradycję bożonarodzeniowych prezentów zawdzięczamy Marcinowi Lutrowi, który w roku 1535 domagał się, aby protestanci zaniechali zwyczaju "św. Mikołaja", a prezenty dawali swoim dzieciom jako dar samego "Dzieciątka Jezus". Z czasem, wszystkie kraje chrześcijańskie, także katolickie, przyjęły tę praktykę, gdyż motywacja była teologicznie poprawna, pomimo Lutrowej proweniencji. Jednakże ślad dawnej tradycji biskupa - św. Mikołaja nadal rozpoznajemy w postaci tzw. Gwiazdora ubranego w szaty biskupie, z mitrą i pastorałem, względnie nazywanego wprost Santa Claus (kraje anglosaskie) czy Sinterklaas (Holandia). To on w wigilię Bożego Narodzenia przynosi nadal prezenty, to dzieci nadal ze swoją dziecięcą wiarą piszą do św. Mikołaja w niebie zgłaszając różne swoje życzenia. Osobną tradycję składania prezentów dzieciom znajdujemy w Italii. Nazywa się ona "Befana" (od "Epifania" - uroczystość Objawienia Pańskiego, popularnie zwana Świętem Trzech Króli). Dzieci włoskie otrzymują swoje dary właśnie z okazji tego dnia, należącego przecież tematycznie i liturgicznie do okresu Bożego Narodzenia
Swoistym prezentem pamięci związanym z uroczystością Bożego Narodzenia jest bardzo popularny na całym świecie zwyczaj wysyłania do krewnych, przyjaciół czy znajomych okolicznościowych kartek z życzeniami świątecznymi. Pomysłodawcą tej idei był w roku 1846 Anglik John Horsley, który polecił wydrukować 50 kartek świątecznych według swojego projektu z krótkim życzeniem: "Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku". Dzisiaj, gdy zwyczaj ten przyjął się już na całym świecie a ilość wysyłanych kartek świątecznych liczy się na dziesiątki milionów, warto zapytać ludzi wierzących, czy treść kartek i banalne często słowa życzeń mają jeszcze związek z istotą - sensem religijnego źródła tych życzeń, czyli z faktem narodzin Jezusa Chrystusa? Czy wolno nam dopuścić, aby laickie kartki świąteczne z "bombkami" choinkowymi, saniami na śniegu itd. wyparły lub zatarły plastyczne wyobrażenia związane z wejściem Chrystusa w dzieje świata? I życzenia świąteczne mogą być świadectwem wiary...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz